Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

30 september 2018

Koło wrotek - wariacje

 
Adekwatnie do rzeczywistości zastanej
o godzinie szóstej trzydzieści osiem
wypluwam z siebie unieważnienia,
pomiędzy sekwencjami kawa – papieros.
 
Siódma dwadzieścia pięć, niby wszystko
tak samo jak wczoraj, chłopakom nadal
brakuje do flaszki, Zenek mantruje przekleństwa.
 
Jednak coś wisi w powietrzu gęstniejącym
z każdym uściskiem dłoni, kolejnym krokiem
ku ósmej piętnaście.
 
Po niej dżentelmen już może
skorzystać z toalety, w międzyczasie przyrządzając
alfabet. Niezmieszany, wstrząśnięty.
 
Oraz rzecz najważniejsza – przewietrzyć.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1