Poetry

Sztelak Marcin


older other poems newer

3 november 2023

Cholerny surrealizm

Sypiąc delikatne płatki pod nogi
ogryzione do kości w niebogłosy
wychwalam cudowną miękkość
asfaltu.

Tymczasem pod baldachimem rozdają
ciasto i świeżą mannę. Zalepia usta
na amen, chociaż to nie jest dobry moment
na zakończenie.

Ani uparcie powracającą myśl:
Ludzie i ich czajniki żywcem
idą do nieba, szczególnie o poranku,
kiedy kolejny głupi wiersz
wbija się ostrą szpilą w obolałe skronie.

Tymczasem niepostrzeżenie wracamy,
zabrakło kwiatów albo kręcimy się w kółko,
Pomiędzy ołtarzami, niedokończonymi
z braku odpowiednich perspektyw
i horyzontów.

Gdzieś na północny zachód od Edenu
lub w zbliżonej lokalizacji.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1