9 november 2010
Straszliwe konsekwencje nie skasowania biletu
Żyjemy w mieście bogu ducha winnych.
Z odpowiednim procentem. Pomijając milczeniem
wygodny system ratalny i trąby archanielskie.
Skazani na rozkład uśmiechamy się bezzębnie.
Już we wczesnym dzieciństwie. Ostatecznie
pożółkniemy niczym liście. Skrzętnie zgrabione
na kupkę.
Wino rocznik poniedziałek równie dobrze smakuje
z rżniętego kryształu. W sklepach za pięć złoty
poezji jak na lekarstwo. Bardzo długie wiersze
nawinięte na rolki.
Później już tylko szarość. Zupełnie jak u Różewicza.
I niedopałki zbierane dookoła przystanków.
Wyłączonych z sieci komunikacji miejskiej.
Tymczasem listopad. Dni coraz krótsze.
Kalendarze cieńsze.