Prose

Grzegorz Kociuba


older other prose newer

22 may 2010

Zachwyt i gorycz

żyję jednym okiem a drugim umieram
Franciszek Nastulczyk

Lektura pięciu książek poetyckich Franciszka Nastulczyka (ur. 1957); od tomu Ćmy i inne wiersze (1997) poczynając, a na tomiku Hölderlin maluje (2009) kończąc, prowadzi mnie do przeświadczenia, że dzianie się tej poezji przypomina ruch wahadła. Skrajne wychylenia tegoż wahadła można opisać słowami: zachwyt i gorycz. Pomiędzy tymi słowami mieści się bogata skala: przeżyć, nastrojów, doświadczeń, przemyśleń, znaczeń, których obrazowym i językowym ekwiwalentem jest… wiersz.
Nie ulega kwestii, że dla autora Przypadkowej wieczności wiersz jest zawsze służebny wobec: egzystencji, rzeczywistości, życia. Poezja Nastulczyka nie żywi się sobą, nie sprowadza się do językowej gry, nie stawia przede wszystkim na formalną czy semantyczną wynalazczość. Ta poezja czerpie inspiracje i energie z tego, co poza nią, a co określamy mianem: bycia, dziania się, wydarzania się. Plastyczność i obrazowość tej poezji świadczą o jej realizmie; pasji tropienia i nazywania tego, co istnieje, nie zaś wymyślania „sztucznych rajów”, „nowych światów”.
Franciszek Nastulczyk jest nastrojowcem a nie konstruktorem. Co to oznacza? W pierwszym rzędzie wskazuje na przeżycie jako zasadniczą inspirację wiersza. Przeżycie może być wywołane obserwacją, podróżą, spotkaniem, rozmową, może mieć charakter euforyczny albo melancholijny, ale musi pojawić się z określoną intensywnością, by wiersz ruszył z miejsca, by zaczął się w głowie/ wyobraźni/ duszy autora układać.
Najnowszy tom Franciszka Nastulczyka, Hölderlin maluje, daje się niewątpliwie interpretować w wahadłowości zachwytu i goryczy, z tym wszakże zastrzeżeniem, że wahadło wychyla się tu zdecydowanie w stronę goryczy. Co o tym świadczy? Kilka elementów, nad którymi chciałem się przez chwilę zatrzymać.
Zacznę może od literackich patronów. Nie jest oczywiście przypadkiem, że dwa kluczowe wiersze najnowszego tomu Nastulczyka traktują o Hölderlinie i Kafce. Te wiersze, usytuowane w znaczących miejscach tomu ( utwór Hölderlin maluje otwiera tomik, zaś wiersz Dachy znajduje się [prawie] w środku zbioru ), stanowią filary książki. Od nich więc można zacząć lekturę.
Hölderlin maluje jest wierszem o jednym z dni niemieckiego poety:

siedzi na niskim krzesełku i maluje ogrodową ławkę
jest początek listopada ciepłe słoneczne popołudnie
na wieży kościoła dzwon oznajmia godzinę trzecią
cieszą go płynne pociągnięcia pędzla i zapach farby
zmieszany z dymem palonych gałęzi i liści

To oczywiście Hölderlin po „porażającym dotknięciu Apollina”, podopieczny mistrza stolarskiego Ernsta Zimmera, mieszkaniec wieży z widokiem na Neckar i rozciągającą się za nim dolinę. Hölderlin zgnębiony świadomością, że bogowie opuścili świat, że trzeba będzie już na zawsze żyć „w czasie marnym”. Postać szalonego poety wyraża tu nieusuwalny rozziew pomiędzy ideałem a rzeczywistością.
Z kolei Franza Kafkę widzimy:
z wykrochmalonym kołnierzykiem wpijającym się w szyję
sunący codziennie o tej samej porze do biura na poddaszu
do swojej nory szczeliny
skąd swoim nieruchomym wzrokiem patrzy
na zastygły z bezruchu świat

Autor Przemiany jest dla Nastulczyka nade wszystko portrecistą człowieka osaczonego, wrzuconego w: abstrakcję państwa, nieautentyczność relacji, tęsknotę za sensem, który okazuje się nieosiągalny. Sprzeczności, rozdarcia, aporie, które Hölderlin wyraził nie tylko wierszami, ale też swym szaleństwem, u Kafki stają się przedmiotem chłodnej analizy, wypowiadanej językiem bezosobowym, protokolarnym.
W wierszach składających się na tom Hölderlin maluje dominującym przeżyciem zdaje się być poczucie utraty. Utraty czego? Intensywności i otwartości, które pozwalają „widzieć jasno w zachwyceniu”, które czynią człowieka poetą, które umożliwiają odczuć istotność i świeżość swego życia. To jednak przeszłość, bowiem:

tak mocno i intensywnie nie przeżywam
jak niegdyś
teraz tylko simulakry
nie ma chwili zachwytu
nie ma dotyku rzeczywistości
Simulakry

Bohatera wierszy Nastulczyka uwiera letniość i senność jego życia. Raz po raz łapie się na tym, że jego obserwacje, przeżycia, marzenia to powtórki czegoś, co kiedyś było autentyczne i własne. Powrót do tamtego czasu jest niemożliwy, z kolei teraźniejszość zdaje się przypominać dryf, a nie poruszanie się w wyznaczonym kierunku. Oczywiście, pojawia się pragnienie, by raz jeszcze „odkryć rzeczywistość euforycznie i wielokierunkowo”, ale szybko zostaje ono ostudzone sceptycyzmem(„ nic do przeżycia tylko powtórki/ z małych historii”). Czym więc jest dla Franciszka Nastulczyka, w tym kontekście, pisanie?
Z jednej strony służy do ćwiczenia i wzmacniania samoświadomości, z drugiej, zagęszcza semantycznie istnienie, pozwalając odczuć jego trwałość:

muszę napisać wiersz
bo tracę wiarę w istnienie
bo tylko napisane życie trochę trwa
Idź

Pisanie boli, gdyż wyostrza podmiotowe widzenie, ale też pełni funkcję konsolacyjną, bowiem pozwala obiektywizować lęki, urazy, obsesje.
Jak już mówiłem, wiersz Nastulczyka nie rości pretensji do językowego nowatorstwa, pragnie natomiast być bezpośrednim i uczciwym zapisem podmiotowej sytuacji. Ten zapis dąży jednak do uogólnień, co daje o sobie znać w aforystycznej, gnomicznej, epigramatycznej strukturze tej poezji.

Grzegorz Kociuba

Franciszek Nastulczyk, Hölderlin maluje, Wydział Kultury i Sztuki Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej. Bielsko Biała 2009, s. 80.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1