25 september 2013
listonosz puka zawsze kiedy może
z przypadkowej ankiety mogłem doznać
uświadomienia, że wśród uprawiających czynną miłość
w godzinach służbowych najwięcej jest pracowników poczty.
stąd pewnie nieprzerwany napływ rwących się
do pracy młodych kadr
od dziś z większą wyrozumiałością potraktuję
pośpiesznie nakreśloną karteczkę, że pani z okienka
zaraz wróci. wróci z zaplecza gdy dojdzie,
więc z całą mocą modlitwy dla cierpliwych,
życzę jej szczęśliwej podróży z finałowym rozbłyskiem
i oto nadchodzi. jeszcze z poleconym pulsem.
jeszcze z ekspresową linią papilarną
intensywnej gry wstępnej na gorejącym udzie.
jeszcze w pamięci ma majtki poniżej kolan,
gdy język już obficie kocha się ze znaczkiem.
widzę utkwione pod Curie-Skłodowską za złoty sześćdziesiąt
miliony cudzych plemników gotowych do podróży na gapę.
prawie wszystkie wyginą, zanim ten list z ostrożnymi
przeprosinami, pan Józef poda ci prosto do rąk.
po sprośnych aluzjach o pieczątkach na jędrnym pośladku,
będzie czekał na byle słuszny napiwek.
poczciwy ten nasz małomiasteczkowy listonosz.
czasem dostarczy błyszczące wieści z miasta grzechu,
czasem rozniesie jakąś weneryczną chorobę.
na pewno nie zaśnie, gdy zaraz po obowiązkach służbowych
znacząco zapuka dwukrotnie w futrynę
a ty się zarumienisz w drodze do postscriptum.