16 june 2015
dzień w którym zginął jon snow
to nie rysiek z klanu
ani czarna dziura w kartonach
która wessała hankę mostowiak
to
krwawe stopy na obrzyganym bruku
wśród kurew złodziei i nawiedzonych wróbli
to 
trucizna z warg do warg w żmijowym pocałunku 
bo zemsta musi być słodka jak karmel
to 
nadpalona padlina
wyrodnej matki konopna lina
i charkot ojca pośród wiernych trupów
to 
drżenie cięciwy
ścięgien też drżenie
i inne niepożądane objawy sejsmograficzne 
to
tysiąc i jedna twarz ofiary
naprzeciw tysiąc i jednej buźki która zabiła
bo dziewczynka musi mieć pracę
a za śmierć się życiem tu płaci
to w końcu
obrócone bielmem gałki zdrajcy
który nie jest w stanie
porządnie umrzeć
ale o tym
w następnym odcinku
w następnym tomie
w następnym wcieleniu
Martin! ty pieprzony sadysto...
 Poetry
Poetry Prose
Prose Photography
Photography Graphics
Graphics Video poems
Video poems Postcards
Postcards Diary
Diary Books
Books Handmade
Handmade