Poetry

Pi.


older other poems newer

11 january 2017

zero zero

to możliwe że właśnie gramy w piłkę życia. przez bure
zielsko sunie nasz atak za atakiem na bramkę z dwóch 
otoczaków pod niewidzialną poprzeczką. podaj! podaj!

podaj! drze się echo między depresyjnie poszarzałymi
blokami. każdy głupi by podał. na skrzydło, w uliczkę,
do kumpla na szpicy. ale nie ma bata! sam was wykończę,

bo jest w plecy albo pogrom, bo gramy w nieparzystych 
drużynach, a bramkarz broni razem z młodszym bratem.
nie mogli się dogadać który z nich jest tomaszewskim.

strzelam tego karniaka. bo była ręka, spalony, ostry faul 
nad faulami. bo mama jak końcowa syrena woła na krupnik.
bo trzeba rozstrzygnąć, kto komu śmieszną oranżadę.

bez arbitrażu już jesteśmy cwani. już wiemy, że remisy
są dla frajerów. liczy się posiadanie piłki w ubitym polu.
tajna broń - korki z dedeeru - jutro zrobią mnie tu królem.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1