Poetry

Pi.


older other poems newer

3 january 2018

73,2

wciąż tylko jakieś Kartuzy, Tarnobrzegi, opóżnione
Włoszczowe. w najgorszym razie zmiana siódmego toru
na drugi. żaden spiker nie zapowie ci że odjeżdżam.
 
czy to ważne na którym peronie niezdarnie pocałujesz
powietrze? jeszcze przed chwilą ci istniałam. ale załóżmy,
że nikt nie chce mnie z ciebie wyrywać. jestem już głębiej
 
niż te pełne kuszących nóg, dłoni, piersi, oczu, otwartych ust
i wszelkiego grzechu bylejakiego. oto są moje ognie - rudości
włosospadów wzdłuż jedynej blizny jaką chcesz rozpoznać
 
na mojej skórze. ale załóżmy że wziąłbyś mnie tu i teraz.
potem zapewne wziąłbyś każdą inną. zerwij strup. teraz albo tu.
przed wyjściem z domu są dwa stopnie. cement który pyli,
 
kruszy się i koroduje. zimna użyteczna metafora. ile to razy
nasze niedogrzane ciała wędrowały w obie strony, po to by
wzbudzać wewnętrzną temperaturę grubo powyżej wspólnego
 
siedemdziesiąt trzy i dwie? ile razy traciliśmy cokolwiek
by zyskiwać cokolwiek innego? jak ten ktoś, kto nagle traci
z oczu Włoszczowę, Tarnobrzeg i ciebie na już obcym peronie.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1