29 september 2010
pobrzeżnie
patrzą z pierwszego brzegu brzegu.
na huzia, na rapt, bo prąd zmienny,
aż boli od patrzenia ten drugi brzeg.
hej! wiesz?
twój wiersz jest wielowarstwowy. mniam.
widzę jedno dno pod drugim - słuchaj,
ja czuję, że jest głęboki aż do dna.
on ma tak wiele den, tak wiele dnów,
że jest denny jak mało który.
chcę ci powiedzieć o ile jesteś gotowy
wysłuchać. to będzie ewangelia według mnie.
twój wiersz jest płytki i widać dno. mało!
mało, jak do cywila. taki żart. denny
- spoważniej. twój wiersz to rdzenne samodno
i tona na nim mułu. kapewu?
kapewu. każdemu jego racja
jak kapok ratunkowy w żarówkowym cynobrze.
każdemu jego światło w zamydlone oczy.
każdemu papierowa fatamorgana,
że stoi na samym suchym, a nie po szyję.
każdemu co zechce, byleby nie był
przybrzeżny.
to trzeba umić.