26 august 2012
26 august 2012, sunday ( Eko )
Nie mamy w domu prądu, radia, telewizora i komputera. Nie używamy telefonów komórkowych. Nie wiem co to jest internet. Wiadomości zostawiasz mi na piasku. Piszesz patykiem, a ja muszę przeczytać, zanim zapadnie zmrok, albo zerwie się wiatr, który jednym ruchem zmiecie wszystko.
Nie korzystamy z łazienki. Swoje potrzeby załatwiamy do dwóch dołków wykopanych w ziemi, co potem zasypujemy piaskiem i liśćmi. Śmieją się z nas, że wyglądamy jak jaskiniowcy, bo zamiast ubrań nosimy worki, przeciągnięte przez głowę, z dziurami wyciętymi na ręce.
Nie czeszę włosów, nie depiliuję ciała. Mało mnie to interesuje, ciebie chyba też. Najważniejsze, że płynie rzeka. Dźwigamy wiadra, wsłuchując się w pieśni naszych braci- ptaków. Świeci słońce, a trawa pieści stopy.
Nasze dzieci wykarmimy pokrzywami i kozim mlekiem. Będą biegały nago po łące. Trzymasz głowę na moich owłosionych kolanach. Źdźbłem owsa głaszczę zakurzone policzki i jest mi z tym cholernie dobrze. Jest tak, jak być powinno i jak zawsze będzie. Ludzkie gadanie to tylko woda na młyn, lecz my potrafimy się tego wyzbyć.