Prose

Marek Tykwa


older other prose newer

15 october 2014

Nawet nie zaszczekał

Siedzi pod oknem dziwnie opatulony w jakieś łachmany na moim osobistym fotelu z ikei i nic nie mówi. - Co ty tutaj robisz Tusk? - od razu go rozpoznałem, tego pogardliwie sejmowego grymasu twarzy nie sposób zapomnieć. - Wpadłeś z odwiedzinami? Myślałeś, że jak się przebierzesz w byle co to nikt cię nie rozpozna? Chyba nie znasz moich sąsiadów skoro tak pomyślałeś. Są bardziej przebiegli od ciebie. A poza tym wiadomo, że z takim ryjem to nie masz szans. - trochę go prowokuję, bo lubię zaczepki. - Nie możesz sobie od tak wchodzić do mojego mieszkania - mówię dalej, bo nic się nie zmieniło w jego milczeniu. - Fred cię wpuścił? Chłopie powiedz coś. Gdzie twoja ochrona? - Jestem premierem tego kraju i mogę wszędzie, gdzie tylko mi się podoba. - zagrzmiał ochryple z tym swoim akcentem na er. - Masz kanapkę? - ciągnie dalej. - Głodny jestem, a od rana nic w ustach nie miałem. Wkurzają mnie ci moi podwładni na tych obradach. - co racja to racja, są beznadziejni, to fakt - wtrącam się. - No i do tego jeszcze te homary na lunch, nie daję rady, czuję się całkiem rozsypany. Trochę mnie to rozśmieszyło nawet, ale zachowam powagę, w końcu jakby nie było to premier. A ja jako robotnik klasy niższej muszę ważyć słowa. - Mam tylko ususzone kajzerki dla Freda, chcesz jedną? - a co mi tam, wypowiedziałem to kąśliwe zdanie. No co mi zrobi. Włączy alarm? Chciałem to powiedzieć, mało tego, chciałem mu wygarnąć o wiele więcej, a najbardziej nieudolność jego działań.- To zawsze jakaś odmiana odnośnie homarów, nie? - dodałem rozrywkowo. Ludzie głodują, a on mi tu pieprzy o jakiś homarach. - Nie, dzięki, przez tą gównianą służbę zdrowia mam strasznie słabe zęby - stwierdził zmartwiony. - Nie masz czegoś miękkiego? Ach te wielkie problemy ludzi którzy tworzą historię - Chyba, że namoczę ją w wodzie? - proponuję.  - Słyszałem, że chcesz napisać o mnie obraźliwe opowiadanie? - przeszedł do sedna po krótkim milczeniu - Myślałem co nieco o tym, ale zbytnio nie zaprząta mi to głowy. Przeważnie staram się pisać o ciekawych zjawiskach, a ty, wybacz, ale nie dokończę. I tylko z tego powodu wpadłeś? Daj spokój chłopie. Nie musiałeś się fatygować osobiście, wystarczyło wysłać maila. Musisz oszczędzać nogi, przecież gracie jutro z dziennikarzami. Jeszcze kontuzję jakąś złapiesz. Patrzę na Freda i nie mogę uwierzyć że nawet nie zaszczekał. - Jak mogłeś wpuścić tego zdrajcę? Koniec ze smakołykami z lidla, słyszysz? - Więc to prawda? - zapytał Tusk. - Ale co prawda, bo jeśli chodzi o zdrajcę to tak. No chyba, że masz na myśli pisanie to też w sumie tak, chociaż co prawda dopiero pomysł jest w głowie, ale uznajmy że jednak tak. A co masz cykorię? Przecież jestem tylko kiepskim pismakiem amatorem. - Słyszałem, że opowiadanie będzie miało niezłe wzięcie i będą zamieszki. - Skąd o tym wiesz? Tylko nie mów, że byłeś z tym u wróżki?  Chłopie, rozczarowujesz na każdym kroku. Nie wiedziałem że wierzysz w takie gówna. - Jestem tu  prywatnie i po przyjacielsku z dobrą radą. - ale uśmieszek zdradzał całkiem co innego. - A ja myślałem, że chcesz wejść ze mną w jakąś jawną koalicję i prawie byś mnie rozśmieszył, bo co jak co ale rozśmieszać to ty w telewizji potrafisz jak nikt. Powinni cię czasem wypożyczać do ani mru mru, bo ten wysoki z tego kabaretu mi się już z deka opatrzył. To ja już rozumiem dlaczego się przebrałeś jak postać z tragikomedii? Żeby cię nikt nie rozpoznał. Nie martw się, u mnie w bloku to potrafią dochować tajemnicy. Przynajmniej ręczę za tych z tej klatki i na moim piętrze. Mogłeś chociaż dobrać lepszą perukę. Nie masz za grosz wstydu, normalnie jakbym cię widział w sejmie.  Dobra Tusk, miło się gaworzy, ale do brzegu. Nie mam kanapek i nikt cię tu nie lubi. - O kurde, rozgadałem się, muszę być zaraz pod grobem nieznanego żołnierza, nie pisz tego opowiadania, bo skończysz jak Tymoszenko. -Przykro mi stary, ale nie mogę przestać, bo to jest naturalny bieg zdarzeń. Jakbyś tu nie przyjechał to by nie było żadnego problemu, opowiadania i zarysu w głowie, a tak ta historia jak widzisz tworzy się sama. Nie zatrzymasz tego Tusk. Twoje sondaże są jak psie gówno rozmazane na butach tych, którzy przebiegają na skróty przez trawnik. Pogódź się z tym w końcu. Fred! bierz go!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1