22 october 2014
Brama cmentarna
Ludzie stali zaniepokojeni. Ja też. Niektórzy z pełnymi siatkami zniczy i sztucznych kwiatów. Ja bez niczego. Brama miała być już dawno otwarta, a tu nic. Pewnie zaszło jakieś nieporozumienie, albo ktoś zaspał. Wiaterek nawet zimnawy, więc nie robi się komfortowo. Miałem iść do wulkanizacji, postoję jeszcze chwilę, jak się nic nie wydarzy to pójdę. Nagle rozległo się mocne walenie w drzwi od tamtej strony. Człowiek w prochowcu z tej strony zaczął krzyczeć, żeby się nie wygłupiać tylko otwierać. Inni popatrzyli po nim i pokiwali głowami na znak, że się z tym co powiedział w zupełności zgadzają. Nikt z tamtej strony jednak nie odpowiedział i nic się dodatkowo nie wydarzyło. Walenie ustało, ale zamiast niego pojawił się szept, jakby po drugiej stronie też było jakieś zgromadzenie. Szept, a raczej szepty wydawały się ponętne i zachęcające do czegoś bliżej nieokreślonego. Wszyscy je słyszeliśmy. Ten w prochowcu najbardziej ciekawski, a nawet można by powiedzieć wścibski przystawił ucho do bramy. Chodźcie, chodźcie, mówił szept z relacji wścibskiego, a brama uchyliła się o 10 centymetrów. Dziwne to wszystko, ale ten w prochowcu się nie bał, on jedyny wiedział, że do odważnych świat należy. Dziwny z niego człowiek, niech skonam jeśli go rozumiem. Zajrzał pierwszy i wszedł. Za nim ta druga koło niego, co stała, też wlazła. I tak po kolei włazili, aż zniknęli wszyscy. Mi osobiście to wszystko zaśmierdziało jakimś nędznym archiwum x, ale żeby nie wyjść na tchórza zajrzałem też. Nie było grobów jak się tego spodziewałem. Za to zobaczyłem wielkie pole, a na nim nie było nic oprócz wielkiego drzewa. Oni wszyscy na nim siedzieli i machali do mnie, żebym przyszedł. I pewnie bym poszedł, bo już miałem iść, gdybym nie zobaczył dosłownie w ostatniej chwili na tym drzewie swoją osobistą ze strony ojca zmarłą babkę. Przestraszyłem się i poszedłem do domu. Będzie już prawie dwadzieścia lat jak się z nią nie widziałem i lepiej by było, żebym podczas swoich zwidów jej nie widywał. Przecież tak na dobrą sprawę ona nigdy po drzewach nie chodziła, więc chyba już przestanę się nad tym zastanawiać, bo życie jest pewnie proste, tylko moja wyobraźnia niepotrzebnie je komplikuje.