24 october 2010
Poza kontrolą
Szliśmy ulicami, wybijaliśmy bruk, łamaliśmy ławki. Większość z nas to
analfabeci, a Ci co potrafią czytać, dukają. Zaczęło się przecież
niewinnie. Posiedzenia w garażach, na boisku tudzież w kanciapie. Jedno
piwko, czasami wino. Gitara, śpiew muzyka. Pamiętam jak nagrywaliśmy na
kasety piosenki z radia bo na CD nie było nas stać. Nosiliśmy podarte
jeansy i wyświechtane koszule. Zamiast porządnych butów mieliśmy na
nogach stare, zniszczone trampki. Ale nas to nie obchodziło. Nazywano
nas brudasami. Ale co komu do tego jak się nosimy? Nasze długie włosy,
obdarte ubrania i nie zawsze najpiękniejszy zapach nie świadczył o
naszej osobowości. Teraz niestety jest inaczej. Siedzimy często zaćpani,
schowani w ciemnych zaułkach aby nie trafić na dołek. Siedzimy czasami
pijani u mnie w domu i próbujemy stworzyć coś jak w latach naszej
świetności. Szkoda tylko, że mózgi nasze są już tak zamroczone, iż nic
nie wychodzi nam tak jakbyśmy chcieli. Palce nasze zesztywniały od zbyt
dużych dawek używek. Mamy wypłowiałe umysły. Chcecie z nami przebywać?
To jasne, że nie. Ale przecież takimi chcieliście nas widzieć. Takimi
nas stworzyliście. Nie jesteśmy nikim szczególnym. Przecież nasze twarze
są niewyraźne i to wcale nie jest wynikiem złego dawkowania
Rutinoscorbinu. Nasz sylwetki są zaciemnione, jakbyśmy chodzili pod
cenzurą, ale przecież jej już nie ma. Nic szczególnego, zwykłe mary
nocne. A przecież kiedyś mówiło się: "Only sex, drugs and rock 'n'
roll!". Chciałbym zmienić swoje życie. Wyrzucić z niego to wszystko, co
przekreśliło mi szansę na bycie dobrze zarabiającym ojcem. Teraz moim
mózgiem włada heroina, a sam nie potrafię już śpiewać. Pamiętam jak
dzwoniłem do ojca podczas pierwszych stanów nieświadomości i jaki ból mu
tym sprawiałem. Ale chciałem, chciałem żeby wiedział CO spłodził.
Niestety zawiodłem wszystkich i siebie samego.