9 november 2010
Za dnia
Usiadła na parapecie
smętnie zwieszając
światła latarni
zwinięte w kłębki
Nie chciała zostać.
Dałem jej więc tylko
wszystko. Kilka wspomnień
których nie było mi żal.
Płakała, gdy srebrny nóż
szarpał ją i dławił popiół
i kurz spychał z ulic w objęcia świtu.
Moimi oczami była.
Za dnia.