2 june 2010
Przejście w sen
To zbyt niebezpieczne opierać się ucieczce a ciekawości nadać moc.
W piękną, magiczną noc.
Na skraju obsesji rodzi się głupia legenda.
Już dość! Szepce ci do ucha ktoś z twojego sumienia.
Nie pamiętasz już swojego imienia, nie dbasz o opinię mienia ani o głos. Po oczy zatopiona w cynicznych fobiach,
czas zdusić tlenie się tego ognia,
czas zejść. Na pomost prawdy wspinasz się. Książę o lśniącym obliczu daje ci znak.
Więc to tak chcesz zasnąć? Na wznak?
Z głową w kałuży wampirzej almagry.
Czyż nie?
Z oddali słychać głos. Prawie tak samo ochrypły jak w tedy...
O czym teraz myślisz? Świt zabija uroki mocy.
Najlepiej wypić to w środku nocy,
między czerwonym a zielonym światłem.
- Pobladłem - Powiedziało mi moje ciało. Cóż się w tedy z mym rozumem działo, kiedy poręcz raniła moje stopy.
- Poznasz śmierć ale nie z tej strony, twoja dusza zbyt mocno się broni, nie usłyszy ostatniej agonii słodkiego istnienia. Jeszcze nie teraz, mamy nas. Chodźmy gdzieś daleko w czas. Przed nami stoi piękny las.
Szukam wciąż swojego piękna, nie mam już cichego tętna. Nie mam łez.
A serce moje, czy kocha? Nie? A czy bije?
O Boże, nie! Przed chwilą znowu myślałam, że żyję.