Prose

kruszyna


older other prose newer

22 january 2011

Dobre uczynki




 
  Rodzice zmeczeni moim  chronicznym  pobytem w pokoju wypelnionym rupieciami   i przedewszystkim w wielkiej
trosce  o moj prawidlowy  rozwoj ruchowy   zapisali mnie do harcerstwa. .Zrobili to za moim cichym
przyzwoleniem  gdyz patetyczno-paramilitarny
styl zucha scouta wydawal mi sie czyms 
odmiennym od wznoszenia coraz to nowych absurdalnych struktur z kolorowych
klockow.Dostalem mundurek z naszywkami ,niebieska huste ze spinka  i kanciasta czape rogatywke z
plastikowym daszkiem.W umundurowaniu
tym spedzalem godziny wloczac sie po okolicznym parku i pod czujnym okiem druha
zastepowego wykonywalem czynnosci do ktorych czesto nalezalo  odnajdywanie zaszyfrowanych wiadomosci
w ruinach zabudowan gospodarczych badz spiewanie  naprzekor socjalistycznym wladzom wznioslych  dziewietnastowiecznych   hymnow wojenno -powstanczych . .

 To 
wlasnie  podczas kiedy  moje zaangazowanie w ideologie i zycie
zastepu siegnelo niemalze zenitu nadciagnalo  jakze niespodziewanie wielkie  rozczarowanie…
Na  wielogodzinnych wykladach druch druzynowy
M. pouczal nas i zapewnial ,  iz
powinnismy wykonywac nieco wiecej “dobrych
uczynkow”,a grupa ktora niewatpliwie jest ta potrzebujaca i  niezmiernie cierpi na brak
zainteresowania  to osoby wiekiem
sedziwe  ,ktore to ze wzgledu na swoja ulomnosc badz   kalectwo zostaly 
niejako  odrzucone przez
spoleczenstwo i swych najblizszych.
 To wlasnie my dzielna mlodziez harcerska
jako tak zwany  kwiat narodu
powinnismy niezwlocznie wykazac wielkie zainteresowanie problemami emerytow i
recistow ktorzy to samotnie borykali sie z problemami
zycia codziennego.
Pewnego
niedzielnego ranka  w celu  urzeczywistnienia pomocy  dla wyzej wymienionych zorganizowana
zostala przez drucha druzynowego 
ekspedycja  do centrum
starego miasta gdzie nasza zacna 
druzyna podzielona zostala na zastepy.
 Zastepy  te mialy  za
zadanie  skrzetnie przeczesac  ulice starego miasta w
poszukiwaniu  osob starszych
obarczonych siatkami wypelnionymi produktami spozywczymi .Slowem mielismy
urzadzic sobie swoiste poszukiwanie 
kustykajacych i wlekacych sie w celu zalatwienia codziennych formalnosci
starcow .Pelni entuzjazmu
z wypiekami na twarzy niczym na polowaniu w afrykanskim buszu natrafilismy
zrazu na pierwsza “ ofiare “
dobrego uczynku, ktora  wedlug
nas  niewatpliwie wygladala na
kogos kto  potrzebowal pomocnej
reki.
Byla to babina w
wieku okolo lat dziewiedziesieciu ,na tyle przynajmniej wygladala,ktora nie
dosc iz obarczona byla  dwoma  szczelnie wypelnionymi skajowymi
torbami  to na dodatek ciagnela
mozolnie dwie plastikowe siatki wloczac nimi  niezdarnie po bruku.
Podekscytowani
sapiac niczym zdyszane wielogodzinna pogonia psy goncze  podbieglismy do niej z zapytaniem czy
mozemy uwolnic ja od jazma ciazacych na niej   tobolkow. Spocony kolega z
wielkimi rozowymi licami sapiac zaproponowal  przetransportowanie towaru   pod  podany  przez
emerytke adres .
Stara spojrzawszy z pode lba burknela cos niewyraznie pod
napecznialym od zimna nosalem.Kolega nalegajac ponowil oferte tym razem
wyciagajac ochocza dlon ,probujac przejac ciezkie plastikowe siaty..
Kobieta
spojrzala na nas nieco blednymi oczyma po czym odparla klapiac szczeka cos
niezrozumialego.My natomiast
znowu nie bardzo pojawszy 
wypowiedz starej  i  ogarnieci  niezwykle juz narastajaca litoscia  ponowilismy pytanie probujac za wszelka cene  przejac ciezar ciazacy na starowince.
“Idz w chuj
gowniazu jeden z drugim  bo nie siatki mi problemem tylko mi sie siurac kurwa chce”odparla staruszka.
Po tej jakze
dosadnej wypowiedzi starej  kobiety
stanelismy niczym zamurowani…Spodziewalismy
sie oczywiscie cieplych i  pogodnych
podziekowan a nie zgryzliwej oszczerczej uwagi wymierzonej w nasza dobroczynna
pomocna dlon.Wtedy chyba cos we mnie peklo i rozlalo
sie wypelniajac najdalsze zakatki mojej istoty.Tak brutalne potraktowanie
zastepu "niewidzialnej reki"bylo dla mnie kierowane niejasnym
motywem..
Czemuz to bowiem 
strapienie fizjologiczne starej kolidowalo z nasza checia niesienia
pomocy?Po akcji druzyny
czyli  pomocy starym i  potrzebujacym  postanowilem ze juz nigdy nie zrobie zadnego “dobrego
uczynku” a starych zostawie w swietym spokoju.
Niech sraja i leja pod
siebie a wielotonowe siaty niechaj im ciaza w ich mizernych wedrowkach
zszarzalymi, stechnacymi wojnami swiatowymi i moczem ulicami miast.
 
 
 






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1