4 may 2011
4 may 2011, wednesday ( co przyniesie pojutrze? )
Przedostatni dzień czekania, pojutrze przekonam się
w którą stronę pchną intryge. Co prawda
cały czas jestem w łapach moich dręczycieli
ale może ten lekarz będzie normalnym
człowiekiem. Wolę się nie łudzić zbytnio, narazie
wszystko idzie zgodnie z przepowiedniami
fałszywych proroków.
Żyję i tak od trzech lat dłużej niż powinienem,
kaleka czekający na śmierć. Co prawda, jak
nie popełnie samobójstwa to wymyślą inny
sposób by mi zniszczyć życie. Mają na tyle
fałszywych świadków że wsadzą mnie do
więzienia, a i w transie hipnotycznym wymusili
parę zachowań co chcieli. Wszystkiemu nie
udało mi się przeciwstawić, grozili mi od początku
że jak spieprze im intrygę to zniszczą mnie.
Muszą być jednak silną sektą, nawet policja
mi nie pomogła.
Kiedyś wierzyłem w prawa człowieka i w ludzi.
Teraz przynajmniej wiem że śmierć da mi wolność.
A te wszystkie hasła to tylko propaganda.
Może faktycznie najlepiej jest pomóc śmierci i
samemu odejść.
Kiedyś jedna wiedźma mi powiedziała, że trzeba
mieć dobre marzenia. To ja miałem złę marzenia;
marzyłem mieć swój dom, mały ale gdzie wraca
się szczęśliwym - w sumie przez trzy miesiące
przytrafiło mi się to.
Marzyłem o miłości - nawet zakochałem się, ale
nie wiedziałem że miłość nie istnieje, troche bolesne
przebudzenie.
Dobrze że choć po śmierci jedynie uwolnie się od
moich prześladowców, a nie będę mógł zawieść się
jak na życiu w chlewie wśród świń-ludzi.
Wiara daje to piękne rozwiązanie, umrę i w innym
świecie poznam uczucia o których tylko marzyłem.