30 june 2011
30 june 2011, thursday ( wczoraj )
Rozwód! Cóż zawsze podziwiałem wojnę urzędową
między instytucjami kościoła i urzędów państwowych.
Czy w jej ramach mają cierpieć ludzie, by dwie grupy
maniaków mogły sobie udowodnić kto ”górą”?
Czy te papierki mają jaki kolwiek sens w patologicznych
społeczeństwach? O ile sam ślub ma jeszcze jakąś
instucjonalną ważność , to rozwód jest totalną bzdurą.
Określiłbym to - jakie państwo, taka obyczjowość i taki
system rozbijania małżeństw. Czy zmienia się cokolwiek
jakościowo przed i po rozwodzie? żadna różnica. Choć
pozew rozwodowy przyniósł ulgę, to sam rozwód nie
zmienił nic. Moich uczuć nie zmieni raczej nic i nikt, tyle
tylko że do tej pory miałem żonę tylko na papierze, teraz
jej nie mam nawet na papierku. Czyli ogólnie bez zmian.
Mam nadzieję że choć ona jest szczęśliwa.
Dla mnie prywatnie jest to tylko ważne, chciałem by była
szczęśliwa.Nie chciała za mną, trudno. Najważniejsze
że jest tak jak ona chciała i dało jej to szczęście.
Z ciekawszych komentarzy z ”okolic” sprawy rozwodowej.
Córka rozpłakała się jak przeczytała co napisał w pozwie
adwokat i przeprosiła mnie że wszystko poprzekręcali.
W sumie nawet cieszę się że dzieci są na tyle duże
że nie trzeba im tego komplikować. Kilkanaście lat temu było
by im trudno tłumaczyć co to jest obłuda sądowa.
Oczywiście jak już pisałem w dzienniku mam być niszczony
przez zboków do 42 roku życia w ramach zemsty.
( w wersji z przed 40lat, proboszcz z K.W. stwierdził do końca
życia). Na pytanie ile mam lat - odparełem 42, prychnął jeden
z ”dziadów - od tradycji” - chciałbyś, jeszcze 41 i parę miesięcy.
Drobiazgowość godna tradycji i patologi społecznej jaką
reprezentują. Cóż wypada tylko życzyć jak najwięcej
przyjemności i fantazji w dręczycielstwie opartym o ”tradycje”.