9 february 2017
Raj dla pedofilek!-część druga/rozdział drugi/
część druga: Ciosy poniżej pasa!
rozdział drugi: Święto pedofilek-Uzmysłowienie!
Gdzie można uciec w krainie co rajem dla pedofilek?
Nie ma gdzie; każda miejscowość i wioska jest na lokowana na pastuchu i obstawiona
pedofilkami-bojówkami religijnymi.
Uciekasz, a oni łapią cię i wiedzą gdzie i skąd i dlaczego uciekasz.
Kraków? Nowy Sącz? Krosno? czy wioski wybrać na ucieczkę?
wszędzie pułapki.
No i to że pedofilia i zboczenie religijne tu jest "obyczajem" i wszyscy rządzący stoją
po stronie pedofilek i pedofili ...
- wiązanie do krzesła i wymuszenia seksualne nigdy w Gorlicach nie będą przestępstwem
- krzyżowanie i wbijanie jądra wytypowanemu to też zaszczyt od lokalnych elit;
- wymuszenia masturbacji i kręcenie porno-filmów z dziećmi to potrzebne im
uzmysłowienie potrzeb elit.
Ofiary ich to skazańcy i muszą się z przeznaczeniem pogodzić.
Trudno mierzyć się z ich prawdą i sprawiedliwością; przebiegała granica
sprawiedliwości niedaleko okien "Chłopca" i była strefą zakazaną ... widział ją.
Dwa razy do roku sprowadzały pedofilki dzieci-zakładników ich dorosłej gry
zwanej "władza i pożądanie". To były jesienne i wiosenne spędy. Gdzie to było?
Przy Krzyżach_Nepomucena. Tam mogli chodzić tylko ważni religijni bojownicy.
Więźniowie i ofiary mogły tylko uciekać przed nimi. Gdzie uciekali?
Nad rzekę się uciekało i wzdłuż brzegu, ale dalej nie wolno było. Zostało z żalem patrzeć
na patrole milicji i urzędników sprawdzających czy materiał pornograficzny wiarygodny.
Za to Diadia_Maroz mógł sporo;
W przerwach w lekcjach masturbacji i szyderstwach seksualnych z dzieci
wrogów sekty był czas na inną zabawę; uzmysławianie!
Droga do uzmysłowienia wiodła wzdłuż myśli kierowanej kto ważniejszy?
honor?
życie?
kalectwo?
uzmysławianie to szefowych burdelu gra!
Ważniejszy rządził i wydawał polecenia; był też bezkarny! ... "chłopiec" za to był nikim,
był młodszy; słabszy i władza pozwalała by "działacze" się na nim uczyli uzmysławiania.
Kazali to szedł z Diadią ... ciepło w ramach lata, to czemu nie. Szli wzdłuż rzeki Ropy,
mijali potoki i dziwne miejsca. Starał się zapamiętać;
- na kopalnie nie wolno patrzeć i na Krzyż ... warczał Diadia
Widział dziwną okolice i tyle. Kopalnia była nazwą? szyderstwem? kpiną?
Nie wiedział, nazwa tu mogła mylić. Sekta lubiła grę znaczeń pod prowokacje i oskarżenia.
Potem już słyszał dziwne głosy, ktoś widział ich i komentował żeby wyłączyli coś.
Diadia może tu iść. To szli. Doszli do niedawno zrobionych brzegów potoczka,
woda po kostki, a odległość i głębokość jaru to kwestia fantazji i odwagi.
Diadia był ważniak i lepszy, miał dłuższe nogi i był wyższy sporo; no i mógł, to
przeskoczył jednym susem. Tylko zaszydził by młody szedł grzecznie;
no to młody nie przeskoczył, a zszedł po jednym brzegu ... a wspiął po drugim.
Dwa, trzy kroki w dół i dwa, trzy w górę, przytrzymanie się dłońmi i już szli dalej.
Ścieżki wydeptane były nieludzko, za to szło się lżej uzmysławiając sobie
czym jest system. System wyglądał tak:
dotarli do miejsca, dwa spiętrzenia wody; jedno około metra po nim bystrze rzeki;
przed progiem tafla głębszej wody i to spokojnej. Ograniczał ją wodospad i to
prawdziwy jak na lokalne warunki. Wysoki? sporo, około dwa metry od tafli wody,
woda kłębiła się u podnóża ściany ... a i tak widać było głazy o które rozbijały się
krople wody; ryby pchane jakąś siłą skaczą w wodę spływającą z góry.
Za to osoby z sekty skakały w dół z rwącą wodą.
Jako młody i do niczego miał w ramach systemu podziwiać talent do tego Diadii.
Był lepszy. Znał się na skokach do wody; Chłopiec przy nich wolał nie potrafić
skakać; dziadki z fali robili pułapki i czasem bolało zderzenie nie tylko z wodą.
Podziwiał za to szczerze Diadię; skakał z brzegu tuż przy głównym wodospadzie.
Dobrze to wyglądało; rozbieg, wybicie się i lądowanie w wodzie albo "na główkę"
lub "na bombę" a czasem "na nogi".
Wracali po uzmysłowieniu jak nikim jest "chłopiec" ... tak kilka razy w ramach
lata i ciepła. Ciepło zwiastowało też że nadejdzie jesienna fala-zakładników.
Zakaz chodzenia; znów przepisywanie książek czekało Chłopca.
Jeszcze czekało go uzmysłowienie, słuchał opowieści niesionych echem o
uciekinierach przyprowadzanych jako zakładnicy do Krzyża_Nepomucena.
Słuchał "dziadów" przechwalających się ile dzieci złapali; jeden siedział
przy ul.Piekarskiej lub przy Dworzysku, drugi pilnował Zawodzia, trzeci
dworca PKP i PKS, czwarty w Gliniku czatował; piąty pewnie siedział
przy ul. Strożowskiej; były i "staruszki" i kobiety z dzieckiem i inni
Strasznicy by pedofilkom nikt nie uciekł. Uciekały podobno dzieci z domów dziecka.
To grzesznikom odbierają dzieci i stają się one zakładnikami sekty ... przestaną grzeszyć
to odzyskają dzieci wedle mitów. Inna legenda niosła się echem; to wymuszenia
niewolnicze i sekta potrzebuje ofiar do pedofilii i ludzi-niewolników.
Zostało czekać na swoją szansę ucieczki i zmierzenia się co jest prawdą niesioną
echem.
Wciąż było ciepło ... dowiedział się echem, że będzie spęd zakładników. Pedofiliki
cieszyły się i szykowały do święta. Elementem obchodów miała być ucieczka
dwójki dzieci: Anity i Piotrusia ... ona około 11-12 lat on około 7; podczas ucieczki
Piotruś miał być jako kula u nogi Anity; miała się nim opiekować i stać jego
"warzywem". Była i starsza i większa; za to sekta przygotowała psy_gończe
i całą okolicę obstawiła "stworami" jakie potrafią tropić i iść za uciekinierami.
Stali zbici rzutnikami_hologramowymi przy Krzyżu_Nepomucena z
umieszczoną w umyśle hologramowo ucieczką. Anita ma wziąć Piotrusia
za rękę i uciec.
Pedofilki miały mieć swoje święto.
Obchody święta miała uświetnić ucieczka; słuchał o niej Chłopiec i też
ruszył ku zmyślonej wolności-ucieczce ... do?
No właśnie, dziwne uczucie gdy się idzie ku przeznaczeniu; widział grupę ludzi.
Dziwni; trochę dorosłych, więcej dzieci ... wszystkie postaci jakieś lekko rozpływające się
w powietrzu. Pamiętał o kopalni i krzyżu to nie skupił myśli i kroków na nich
a na brzegu rzeki. Gdy dochodził do skrzyżowania dróg usłyszał głosy; ktoś
mówił że trzeba uciec, weź chłopca za rękę i uciekaj.
Zobaczył dziewczynę z dziwnym wyrazem oczu i twarzy. Wzięła jego rękę.
Słyszał głosy o ucieczce ... to odruchowo wziął jej rękę i ruszyli...ucieczka stała się
faktem. Pierwsze kroki skierował ku miastu, nagle przypomnienie sobie twarzy
dziadów obstawiających uliczki ... szukają dzieci zabłąkanych; ulice są obstawione:
-jeden siedzi przy Piekarskiej i Dworzysku
-drugi przy Zawodziu
- trzeci pilnuje Dworca PKS i PKP
- czwarty w Gliniku
- piąty za Strożowską (obecna okolica SP2)
Są w jego pamięci i "staruszki" charakterystyczne; kobiety z dziećmi i dziwolągi
raczej świadczące o inwigilacji otoczenie; coś pilnują i szukają.
Zatrzymał się Chłopiec i zawrócił, pójdą jednak w przeciwną stronę jak miasto;
ruszył w kierunku znanej ścieżki na wodospad. Gdy mijali skrzyżowanie na krzyż i kopalnie
usłyszał głosy:
- dajmy im trochę czasu; niech odejdą na tyle by ci tu nie dowiedzieli się
nigdy czy ucieczka się udała czy nie.
Miała mieć znaczenia tylko relacja na bieżąco z ucieczki osób ... reszta miała
tego słuchać.
Tamtych kierowano do dziwnego tunelu oni za to szli przed siebie znaną drogą
sekcie. Co zrobić? jego pytania nie zostawały bez odpowiedzi; słuchał głosów
opowiadających o ucieczkach dzieci sprzed lat; ci szli tędy... a ci tam.
Dziwne uczucie słuchać jak komentują wszyscy twoją drogę ucieczki;
zwłaszcza gdy stajesz przed wzniesieniem na które się nie wspinasz, a masz wrażenie
że się chcesz wczołgać. Słyszy głosy o tym co dalej; cofa się z Anitą i bez problemu
kierują kawałek dalej. Niesie ich dziwny pęd i nie muszą rozmawiać ze sobą.
Wystarczy że się rozumieją. Znów głosy o wybranej przez nich drodze ktoś komentuje.
Rozpoznaje charakterystyczne drzewa i ślady na ziemi. Spojrzeli na siebie i bez
zbędnych słów cofają; po kilkunastu krokach skręcają na następne podejście na wzgórze
jakie przed nimi się pojawia. Znów głosy opowiadają o tym gdzie się ustawili
za wzgórzem ci co łapią uciekinierów. Spojrzeli na siebie i podali dłonie.
Wrócili do miejsca gdzie do wzgórza skierował ich głos.
Tu nic nie słyszeli. jedynie Chłopiec poznał potok jaki z Diadią przeszedł;
kiwnął głową do niej i kierowali się na wodospad ... ta zrozumiała i schyliła się trochę,
szła dwa kroki za nim. Gdy doszli do potoczka; on przeskoczył z wprawą
"starego" z fali, ona przeszła jak miejscowy bez rangi.
Usłyszeli tylko głosy, że trzeba urządzenia wyłączyć; znów idzie Staszek i kogoś
prowadzi. Szli cały czas jedno za drugim; ona bardziej z dwa kroki za nim.
Gdy był prawie u rzeki, zamiast nad wodospad Chłopiec poszedł skręcając
w pobliskie chaszcze. Dziwne olszyny i krzewy i pół-drzewa tworzyły nad ich
głowami nieprześwitujący baldachim; choć przy ziemi można było spokojnie chodzić.
Było i sporo wydeptanych ścieżek; wybrali do marszu dwie ostanie skrajne
od ściany wzgórza i lasu.
Tam był gąszcz bez śladów życia, tu się szło po wydeptanym.
Mieli wrażenie że kogoś minęli, jednak ścieżki sekty były nie tylko wydeptane.
Były czymś wypełnione co powodowało że się szło mechanicznie: idziesz i już.
Oprzytomnieli na drodze.
- co teraz? ... usłyszał pytanie chłopiec
Słuchali głosów komentujących ucieczkę; gdzie mogli pójść; są wszędzie ślady.
- Muszą tu iść; tędy ... ktoś powiedział.
Rozpoznali miejsce o którym mówił głos.
Ruszyli bez wahania w kolejny etap ucieczki. Tym razem szli dziwną okolicą.
Były tu budynki o wyglądzie pustych domów. Ciszy nic nie przerywało, szli
mijając budynek za budynkiem. Dopiero wybór dróg powodował
że zatrzymywali się nie łapiąc oddechu. Patrzyli i słuchali otoczenia i znów szli.
Ten etap zapowiadał się dopiero efektownie. Droga utwardzona, o strukturze
przypominającej asfalt ... kierowała się w mrok. Mrok tworzyły gęste zarośla
i wysokie drzewa rosnące po obu stronach drogi o dziwnej przepuszczalności
światła.
Spojrzeli na siebie; kiwnęli głowami i poszli w ten świat cieni i specyficznej ciemności.
Pierwszy szok. Czuć że ktoś idzie równolegle do drogi z nimi. To sporej
wielkości pies, podobny do owczarka niemieckiego. Jego wygląd
nie zrobił na nich wrażenia; delikatnie ścisnęli dłonie i szli dalej.
Pies przyspieszył i obszedł ich dookoła. Ukłonił się nagle i stanął.
Szli i tyle. Psa nie spotkali więcej. Mijali kolejne zakręty mroku, choć bardziej
półmroku i znów zmierzyli się z własną wyobraźnią.
Na ich drodze stał nowy pies, tylko podobny do tamtego. Był większy od tamtego
i od nich. Mieli wrażenie że jest olbrzymem. Szli jednak.
Znów lekkie ściśnięcie dłoni i tylko oddech zwierzęcia stanowił że nie są
sami ... przechodzili koło psa. Ten ruszył za nimi; szedł dłuższą chwilę za nimi.
Wiedzieli w tej chwili że żyją, zerkali na siebie, nie odwracali się ani razu.
Nie wiedział kiedy znikł pies. Zwyczajnie poczuł że idą we dwoje i nikogo nie ma
wkoło nich. Nawierzchnia i kroki ciała wyraźnie świadczyły że od tej chwili idą w dół.
Już nie szli z obawą; jakoś niosło ich na "luzie" psychicznym. Choć szli po piekle
wydawało się że widzą kawałek nieba. Słońce też i ciepło propagandowo
zmieniało ich otoczenie w nadzieję.
To nie jego nadzieja ... ale spróbować mogą. Posterunek Milicji był okazją;
ona nic nie pamiętała to mogła zmierzyć się z ich systemem.
On miał zło przypieczętowane w ich aktach i uśmiechnął się do niej.
- idź tu! może pomogą! ... spojrzał na nią i czekał co zrobi.
Uśmiechnęła się i uścisnęła jego dłoń; poszła do budynku z napisem Milicja.
On odwrócił się i ruszył do jego świata co nie ucieczką a karą.
Gdzie był? i znów uciekł" i znów nabroił? i znów bicie na zanik pamięci.
Nie pamiętał nic, wszystko bolało i ciało i dusza; tylko serca nabijało się
z tych sekty "olać ich". Nic nie pamiętał, dosłownie nic. Dzień w dzień
szpryca narkotyków i bicie po głowie ... zapomniał? tak! na długo zapomniał.
5 lat później pracował w Dobieszynie przy dachach z majstrem; trafił
do sekty ludzi. jeden go rozpoznał:
- mój Tato jest brygadzistą w Holandii! kiedyś mi pomoże cie zniszczyć;
zabrałeś mi Anitkę! to była moja Anitka ... syczał z złością Marcin.
Trzymał konsole z smyczami w dłoniach i ćwiczył łapanie ludzi.
Niewolnictwo to było to co sekcie wychodziło najlepiej. Jeszcze zobaczył
obraz dziewczyny sprzed 5 lat co uciekła. Nic nie wiedział po za tym że
uciekła. Pojawiali się i inni, kilka dni później robił przy dachu na Krościenku Wyżnem i
Grzesiek twierdził że to on wtedy prosił Chłopca by jej pomógł uciec,
to była jego Anitka. Potem i inni coś mówili.
Skuteczność sekty w łapaniu ludzi okazała się wprost-proporcjonalna
do ilości narkotyków jaką szprycowali ludzi na zapomnienie tego co się stało.
To było ważne skoro tak walczyli by zapomnieć i musiało zepsuć mit
że sekcie nikt nie uciekł z pedofilskich szponów.
Zanim uzmysłowienie określiło co ma być jutrem; jeszcze dziś w ramach
tu i teraz upomniało się o swoje przeznaczenie. Dowiedział się i Wasek,
chłopak z sąsiedztwa o swoim przeznaczeniu. Dowiedział się że chłopiec
był w szkole w tym miejscu co jest niektórych przeznaczeniem.
- cześć! ... przywitał się Wasek
- cześć! ... odparł Chłopiec i czekał na dalszy ciąg
- no wiesz! ... próbował sklecić pytanie ... byłeś w szkole, wysłała cie nauczycielka!
- tak! ... przeszły dreszcze Chłopca, bolały wspomnienia ... nie wolno mi mówić o tym;
bili mnie i biją na zapomnienie
- może jednak pamiętasz coś? ... dopytywał ... też mam tam trafić i chce wiedzieć! ... smutno
opuścił głowę
- coś pamiętam! ... postanowił pomóc i coś przypomnieć sobie ... ale musimy tam podejść
pod szkołę ... dodał zdanie zapewniające o chęci wizji lokalnej
- super! ... ucieszył się ... to chodź! ... klepnął go po przyjacielsku w ramię
Nie było to łatwe iść między grupami bojówek religijnych; na szczęście
dziś mieli chyba odpustowe święto bo wystrojeni gdzieś się zawieruszyli. Mogli chodzić,
i dwóch młodych nie zauważył nikt ... podeszli do szkoły.
- gdzie to mogło być? ... zastanawiał się i starał się przypomnieć jak szedł od nauczycielki
w kierunku tego pomieszczenia, korytarze i zakręty i to wyjście po wybudzeniu!
coś mu to podpowiedziało ... poszli za sale gimnastyczną i coś się przypominało.
- tu wyszedłem; pomieszczenia muszą gdzieś tu być z boku ... przeszedł na bok hali ...
widziałem dziwne okna i blask słoneczny ... opowiadał
- jest coś! ... zdziwiony patrzył Wasek
Ich oczom ukazał się jakby tunel przez nieduże okienko; tam było pomieszczenie;
było i krzesło z przywiązanym dzieckiem, nagie i ktoś był ... dziwne osoby;
jakby dwie, potem trzecia. Chyba coś było nie tak. Osoba przywiązana wyraźnie
miała zamknięte oczy i coś się tam działo. I im było trudno patrzeć, bo coś
się działo. Ktoś krzyczał? co to było? uciekli nie wiedzieć czemu.
Wasek podziękował i spytał:
- czy będziesz tu? gdy i jego wyśle nauczycielka? ... została cisza po pytaniu.
Kilka chwil później.
Musiał iść do szkoły Wasek; czekali na niego. Chłopiec poszedł na miejsce obok hali
tak by być w tym miejscu co byli we dwóch.
Kulminacyjna chwila i są ... jest Wasek w pomieszczeniu i jest ktoś jeszcze.
Pokazuje mu krzesło, ten się broni i nie chce usiąść ... Chłopiec ma wrażenie
że osoba proponuje Wasekowi by spróbował i jego przywiązał do krzesła.
Ten przywiązuje go i ucieka. Osoba jest ubrana i z daleka widać rozpacz.
Opada mu głowa, jakby bezwiednie. Siedzi przywiązany do krzesła i go nie ma.
Wyraźnie słychać głosy jak ktoś się odgraża że załatwi tych gówniarzy.
Po chwili są milicjanci i urzędniczka; trzy osoby.
Mówi Chłopiec co widział i co wcześniej go spotkało; widzą osobę
przywiązaną i tłumaczenie Waseka przyjmują; idą z nim do pomieszczenia.
Mija kilka chwil. Nie wie ile.
Ktoś się dowiedział o pornografii i pedofilii. Słychać szepty że księża
coś szykują na procesy po 2000 roku to oni to wykorzystają.
Odmawiają Chłopcu pomocy i Wasekowi; wszyscy mają zapomnieć o tym.
Przychodzi Diadia_Maroz z Carycoo (Staszek i Dorota) i z milicjantami
uzgadniają przejęcie sprawy; to ich rewir. Milicjant już jeden i do pomocy
urzędniczka starają się stworzyć wiarygodny materiał.
Osoba od chwili gdy Walsek ją zostawia przywiązaną jest nieprzytomna.
Nawet nie wybudzają go do nagrań, tak też da się manipulować.
Carycoo idzie pierwsza i wiążą ją do krzesła na co wchodzi Diadia i z
zemsty łapie pedofila i wiąże go do krzesła ... razem katują go, czymś
biją i tłuką jak popadnie. Potem zmiana ... Didia jest złapany i przywiązany,
przychodzi Carycoo i ratuje go .... z zemsty rozbierają do naga mężczyznę
nieprzytomnego i znów go katują ... potem obydwoje coś ustalają z milicją
i urzędniczką ... oglądają nagrania na wyświetlaczach hologramowych.
Są zadowoleni; w aktach umieszczą pochwałę dla bohaterów osiedlowych.
Zakatowali mężczyznę i zatłukli psychicznie.
Coś się mu stało; jest nieprzytomny.
Wszyscy znów są bici i szprycowani na zapomnienie.
Chłopiec lubił Waseka ale tyle było ich znajomości; to był rok ich wyprowadzki z bloku.
Nie widział go potem kilka lat. Osoba się okazała też sąsiadem, mieszkał
w tym samym bloku na parterze i też się wyprowadzili.
Ktoś opowiadał że jego rodzina-klan i dzieci zemszczą się na Chłopcu.
To przez niego ich zły los się spełnił ... wszyscy go obwiniali.
Wściekli w szkole też wszyscy .. najbardziej Grześ "Czywicz" i jego klasa;
odgraża się:
- kiedyś w dorosłym życiu zostanę milicjantem i zdemaskuje cię jako pedofila!... syczał
cedząc każde słowo w twarz Chłopca. (miał dostęp do konsol smyczy i był szkolony
na "biurokrate" i tajniaka-organizatora ustawek hologramowych; popierali go po cichu
kacyki lokalne).
Wszyscy popierali Grzesia, był ich ważnym, a nawet najważniejszym
bojownikiem. Chłopiec jako winny mógł tylko odczuć ich bohaterstwo.
Szydzili ... beksa ... chwilę wcześniej puszczając gaz łzawiący. Płakał!
Szydzili ... słaby ... trzymali we dwóch by jeden go pobił. Słabł!
Jaki system tacy władcy ulic między blokowiskami!
Zostało zapamiętać to dlaczego zmuszali do zapomnienia. Uzmysławiali skutecznie
czym jest pedofilskie społeczeństwo i brutalna prawda o ilości osób
muszących się poświęcić by zło i dobro istniało.
...cdn ... w trzecim rozdziale