Poetry

Voyteq (Adalbertus) Hieronymus von Borkovsky


older other poems newer

28 february 2014

Facet z bolącym kolanem pochyla się nad garnkiem ziemniaków gotujących się na kuchence indukcyjnej, soli je, po czym wbija wzrok w zaparowane okna kuchni

zaraz zaraz
przed chwilą miałem jakieś zalane przestrzenią dreamy
jak nie przymierzając Martin Luther King Junior albo Malcolm X -
to przecież w tym momencie staje się takie jasne iż jestem stupid
bo idiotyzmy są językiem niewysłuchanych skrzydeł złamanego oburzenia
i właśnie po to wymyślono dzień a o tej porze każde ostatnie słowo
należy do nieudacznej nieuzbrojonej prawdy aż do usunięcia wszelkich śladów
które zagospodarowano dawno temu a blizny niewinnych zniekształcając ukojono
 
zaraz zaraz
przecież to jest przecież czymś więcej niż tylko dźwiękiem tatuażu na naszych powiekach
wybranych by dzielić szczodrze nieinkrustowane myślą przedmioty podmioty i warunki
błogosławić sumą zdarzeń rozszczepione części nielegalnych pomarańczy w ustach probówek
gdyż rozchodzenie się dogmatów służy przestrzeni źle interpretowanych sposobów zamykania trucizn
w czasach realiów gotowości które być może nigdy nie będą miały okazji pokryć się rdzą i pijawkami
całować oddechów pokrytych ślepym dotykiem zamazanych faktur lustra
 
zaraz zaraz
jak na to nie patrzeć życie to kilka paczek Gauloisesów ileś niedopitych kaw sterta sczytanych gazet
wszyscy ci goście spędzają czas na wykładaniu srebrnych racji i dochodzeniu do starannych wniosków
a ileż wagi przywiązują do tego aby razem myśleć o tym samym
to pewnie z powodu pychy ale także trochę z braku umiejętności
nie zaprzeczają sobie wzajemnie tak jakby nie dotyczyły już tej samej osoby personalnej maski gniotu
 
zaraz zaraz
ta podróż stała się jedynie korkociągiem od nie wyparzonych butelek przepełnionych kluczami
dławi się z trudem przy świeżo napalonym piecu i wie z góry że dzień jest stracony.
przyciąga niekwestionowany wzrok zażyłą wesołością ale dopiero z zapadnięciem nocy
bo słońce nie jest śmieszne wszystko co lubi ma spróchniałe deski w płocie bezsenności
 
zaraz zaraz
w lustrze znalazł się poszarzały przedmiot i tylko żywe ostre doznanie mogłoby go wyzwolić
ktoś podobno widział jego grube policzki które uciekały w stronę uszu i różowe plamy na wzór kości
nakręconych jak sprężyna z krótkim oddechem podanym na talerzyku z miedzianymi ciatkami
 
zaraz zaraz
jeszcze pozostaje niepoliczalna liczba sekund których ilość jest jednak ograniczona
co pozostaje w zgodzie z zasadą wycinania lasów w których czuje się metaboliczne stwardnienie powiek
 
zaraz zaraz
powietrze zamienia się w cukier z posmakiem nieoznakowanego Rémy Martin z pajęczyną na rzęsach
 
27 lutego 2014, 00:48:31






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1