Poetry

gabrysia cabaj


older other poems newer

5 march 2012

Oczy

mogę mówić tylko za siebie ale u mnie od początku
nie ma nic zajmującego kim ty jesteś jesteś nikim
nikim słyszysz przecież słyszę głucha nie jestem
żeby chociaż nijaka lub dajmy na to jakaś ale nie
zdecydowanie nikim wiecie jak wtedy może być ciężko
niby jesteś i nie ma cię patrzysz i nie patrzysz idziesz
nie idziesz odsuń się nie widzisz że to miejsce jest już
zajęte

gąski gąski do domu boimy się czego wilka złego
gdzie on jest za górami za lasami

lęk ma wiele oczu i wszystkie trzeba oswoić straszne
nie straszne wyłaniają się jedne przechodzą w drugie
kiedyś pasjami je rysowałam na marginesach kartek
ale musiałam przestać ponieważ łzy nie toczyły się
jak należy podobne raczej do kropli wody czy krwi
a przecież łzy to słone strumyki z niemożliwie utajonych
źródeł

nikt musi uważać bardzo uważać co mówi gdzie patrzy
i kiedy żeby nie być posądzonym jak bardzo jest bo bycie
boli i nad nikim powtarzam nikim nie ma grama litości

co ci się mamo śniło śnił mi się ojciec leżałam w łóżku
a on przyszedł był taki młody i ładnie ubrany nachylił się
nade mną i wiesz powiedział coś dziwnego nie bój się
to jest normalność nie nie nie normalność jakoś tak
nie bój się to jest Rzeczywistość

pierwszy raz do mnie przemówił odkąd go nie ma
i tak jakoś jakby mi się wcale a wcale to nie śniło
nie wiesz co to może oznaczać nie wiem mamo nie
wiem to mógłby być sen mistyczny że tam jak i tu
wszystko jedno że każdy jest nikim a musi musi

.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1