Mirosław Witold Butrym, 11 march 2011
Pisz i umieraj, nieodpartą pokusą zniewolenia,
powiedz jestem, tylko wskrześ później siebie
i nie kradnij mi czasu, stylowy tak jak lubię;
jak malarz niefrasobliwy, postawiłeś klepsydrę pod obraz.
Popatrz, zaraz spłonie ta chwila pozornego zwycięstwa,
jesteś historią wczorajszego dnia, projektem zmierzchu,
piszesz przeszłość teraźniejszej chwili,
widzę ją później; kolejne trupy słowa,
maszerują w defiladzie fanatyzmu,
później składają wieniec, szczerym myślom.
A ja lubię pisać rozprawki, również o nędzy królowań;
dla gruzów twierdz przecenionych; wieża na polu zaraz runie,
ktoś ją licho postawił, bo zapomniał o solidności; myśląc o ochronie wsi,
ale jeszcze będzie sposobność, w sensie figury upadłej
jest wpisane powstanie, nowych dzieci-potworów,
tych co powstaną na pewno z rozwydrzenia i brudu,
podobnych malunkom niesławnym; zwierzęcia wrażliwego jak puma,
ale bardziej wściekłego.
Mirosław Witold Butrym, 11 march 2011
Chciwość ma rozum zazdrosny,
błądzący słowami w językach czerwieni,
dla bogactwa prawdziwego ich istnienie,
jest szkieletem ze śmierci,
który spala się życiem.
Podłością walczył podstępnie,
niejeden mocą zwodzenia i siłą,
by odczuwać korzyści pozorne,
by się łudzić, że jest się zwycięzcą.
Wolna interpretacja zmysłów,
lubi błędy określeń;
trzeba uważać na słów cudzych chłód,
dobrych jak nurt niebezpieczny pogardy.
W cieniu pospolitej wrogości
przestrzeń pożera formy destrukcji,
ich wizerunek niczego więcej nie powie,
poza świadomym wyrazem określonej prawdy.
Myśli znowu kwitną odkryciem;
rzeczywistości ewolucją potrzebną;
nauką nową z prawdy zrodzonej,
dobrem doświadczeń by dostrzegać jutro.
Mirosław Witold Butrym, 10 march 2011
To morze, które życie woła,
liryką, sercem wzburzonym,
sens rozumu w nadziei zatapia,
i chce czasu płodnego,
nie pustyni, burzą piaskową wichrzonej,
w pragnieniach gasnących.
Nie zbuduję zwycięstwa,
z zapomnianych nicości,
śladów wielkiego odrodzenia,
ani wątłych przekonań,
skupionych pragnieniem skreślonym,
które prawie istnieje,
niby szukając samotności.
Kto usłyszy powstań, ten powstanie,
cisza mówi wspomnieniem,
wskrzesza prawdę;
nieśmiertelnej przeszłości,
więc się uczę pamiętać,
żeby wyrażać słowem postać;
wracającej tęsknoty.
Nadzieja szybuje przed wizją;
żywym czasem przestrzeni.
Sensem jest umysł prawdziwy,
a ja; dostrzegam nowy świt
dla mądrości, która rozbłysła po nocy
zaślepienia.
Mirosław Witold Butrym, 9 march 2011
Pragnienie jakby skrzypkiem grającym w tęsknocie,
biedakiem pokornym marzącym o złocie,
uporu pstrągiem pod prąd przeciwności,
płynącym w imię wolności.
Chęcią zdobycia z raf uczuć korala,
ich piękno jak fala, znosząca niby tratwę miłości
przypadkiem na brzeg namiętności.
Gepardem rozumu biegnącym myślami,
w oczach jest głodem, w dłoniach zaś sztuką;
płynącą wodami rozkosznej fantazji,
niby szkuner doznań, kocha rejs przyjaźni.
Mirosław Witold Butrym, 9 march 2011
To dowody błahe,
świadomość pozorna,
głębi nie poznanej,
nieistnienie w pełni,
refleks dni upadłych,
obraz oczu martwych,
tylko grat widzących,
co kamieniem leży.
W blasku, śnie pustynnym,
gdzie łza niknie chwilą,
piękna straconego,
gdzie koniec dorodny,
wionie trzy nieznane,
dla życia nadobne,
jedną z nich ułuda,
jak owoc spalony.
Mirosław Witold Butrym, 8 march 2011
Los jest czasem w opozycji,
pośród planów i ambicji.
Aspiracja jest chwalona,
sedna sięgnie gdy krzewiona.
Raz pod wozem, raz na wozie;
normy życia każdy godzien.
Na cóż gniew jest i frustracja,
to porażki bytu racja.
Dzieło marzeń priorytetem,
optymizmu pragnie nuty
i zazwyczaj jest obrazem,
wielu sławnych świata ludzi.
Mirosław Witold Butrym, 8 march 2011
Rześkiej słodyczy powiewu miłości,
ciał zespolenia cudami jedności;
piękna rozkwitu blasku bliskości,
głębi zachwytu czułości,
pieszczot dotyku delikatnej mocy,
który odnajdzie w zbudzonej rozkoszy,
pieśń splecionych dusz w tańcu życia,
ciał pocałunków ust ciepłych odkrycia.
Dosięgam dłonią marzeń,
zmysłów lekkich przestrzeni
i dostrzegam kształty;
gładki sens słów w bieli.
Mirosław Witold Butrym, 8 march 2011
Matryca sensów tworzy rytm,
priorytet umarł wraz ze snem,
asymetryczne tempo nie żart,
dusza nie płacze, gdy nie widzi jej czart.
Lasy wyrosłe na ludzkiej krwi,
szumią o piekłach skalanych głów,
otchłani wyciu, mroku czarnych słów.
Żałosny protest nie zmieni nazw,
świat pełen liczb widzi zmierzch i czar,
brodzi niby dziecko w nędzy jak w kałuży,
w pustce biegły system,
i jak statek mroku w oceanie złudzeń,
włócznią ignorancji przebija tradycję,
dobry zwyczaj ginie, gdy bluźnierstwo kwitnie,
umysł zaś biedacki, posiąść pragnie skarb,
często liczy brudy, nic niewartych lat.
Mirosław Witold Butrym, 7 march 2011
Hasła powszechnie chwytliwe;
cieniem czasu nieistotnym,
pozornej prawdy podstępem.
Mirosław Witold Butrym, 7 march 2011
Wolna od Boga wola,
od ciała prawa i wiary,
w pokusie śmierci jest cała;
by proch pragnął tylko wolności.