Poetry

Florian Konrad


older other poems newer

11 october 2016

Asafetyda

 
,Już z mgielnego oparu podnosiły się chwiejnie całe stada wiatronogich stworów,  
ze wszystkich stron świata już pędziły do Źródła Życia, żeby się przy nim napoić, nakarmić
 i ustąpić miejsca tym, którzy narodzą się z ponownym pragnieniem"
  Wiktor Żwikiewicz ,,Ballada o przekleństwie"
 
 
choć w proszku i wydawałoby się że jestem bezwolny
- nie tak łatwo przyprawić cokolwiek. woń zbyt ostra
by móc ukryć się pomiędzy rzędami kaset wideo
 i liczyć że nikt nie znajdzie
 
niech was nie zwiedzie pozorna prostota
wychodzę poza ramy: sól, dziegieć, zmielone musztardówki 
 
pamiętacie marzyciela? chciał zasypiać 
na poduszce wypchanej mgławicami
sklejał Chellengera z kawałków (jak na złość
ciągle wychodził Buran)
 
zagryzły go iluzje- dotknięte wścieklizną
Biełka i Striełka, karp zabity na kolację walentynkową
przemówił ludzkim głosem
 
aby uważać na czas widmowy
odpędzać znudzone bestie. i by mylić święta
 największe, choć niewypowiedziane ani razu w historii
-to uczucie przegranej, poddanie się przeciwnościom
 
pamiętacie bajkopisarza? tu leży, gorzki do bólu
właśnie wrócił z pieszej wycieczki
(daleko, poza dywanik i łóżko)
 
 dajcie odpocząć. to przecież trochę ja
choć niepodobny, zmarszczka biegnąca przez czoło 
upodabnia do znanego wisielca
 
zapomniałem nazwiska






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1