Poetry

Florian Konrad


older other poems newer

23 april 2018

Krystalicznie. Albo ostrzej.

dostaliśmy prezent od losu:
(niespokrewniony wujek okazał się 
być bardzo hojny
kto by się spodziewał)
paczkę chwil skażonych alkoholem
wspomnienia, cierpkie i wyraźne
minuty nie podlegające większości praw
(w tej krainie obowiązuje jedno 
- do bycia wolnym od trosk)
 
rozpakowywaliśmy podekscytowani.
szeleścił średnio czysty papier
 
wiem, że można poprosić o jeszcze
zażyczyć sobie garść obrazów
każdy - wielkości dłoni
 
na jednych - my;  nadzy, i uśmiechnięci
trzymający gałązki oliwne, szyszki
świece z czarnego wosku
 
inne zaś - niech by były karykaturami: ja i ty
złączeni w jedno ciało, zrośnięci w budynek
(okropna hybryda pewnie zdechłaby chwilę
po namalowaniu)
 
ale jakoś  - nie śmiem. po co być zachłannym?
 
a teraz się przytul. wręcz ci nakazuję
za chwilę może być kiepsko
 
w progu, szerokim jak horyzont
stoi strach, wielkookie zwierzę. nie łasi się
wyciągasz rękę, aby pogłaskać
 
ugryzie?






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1