18 november 2011
Ten wiersz mnie kiedyś zajebie
unikam starych książek, ich bohaterowie
oblepiają mnie, łażą po ciele jak muchy
podobno to ma swoją nazwę
trwożnia, lub inne cholerstwo
próbowano mnie uzdrowić
i piłem z żelaza ciężkie płyny
gromnica w ustach, wszystko na nic
odbicie w szybie: ja, pokój i litery, nieskładne
zdania, martwa natura z nieudolnym poetą
diabelnie martwa
znów muszę iść po wino, opium lub cykutę
nad ranem śniła mi się matka
szedłem do niej po pas w błocie, a ona
z każdym moim krokiem była coraz dalej dalej
i dalej