Łukasz Zwolan, 3 april 2011
W bez śnie rozbijam się,
rozpływam w urodzaju na sen.
Głupia ta noc,
rozprysła mi przed oczami.
Karawan zasłonił ludzkość,
wzlatuję już bez granic.
Łukasz Zwolan, 10 june 2010
Wspinam się beztrosko
coraz niżej, coraz głębiej
zanurzam dłonie
ramiona, serce
nierealnie przegryzam i smakuję
ciało spokojnie umiera
dusza gwałtownie wzlatuje
Łukasz Zwolan, 10 june 2010
Usiadłem [kiedyś]
z boginią poetów
do [wielkiej] wieczerzy
z upadłych artystów
by wspólnie
odebrać im nieśmiertelność
wyostrzyć podpis
własnych słów
Łukasz Zwolan, 10 june 2010
dłonie do ust
niewidome,
wibracje obłędu
złączone w ciche jęknięcie
przykładam
a usta przepite jadem
szepczą –
wieszają rozdarte wnętrzności
na płotach
szepczą –
suche oczy w proch rozbiegłe
tchnieniem
czerwcowego optymizmu