5 march 2011
Zycie, zycie
Dzien listopadowy
Nadmorska promenada
Smutek w krzyku mewy
Dzwiek gitary grajka
Slychac juz w oddali
Uliczny artysta
Nie znany nikomu
Spiewa aby wzruszyc
Przygodnych przechodniow
Zycie, zycie... spiewa
Struny cicho dzwiecza
Zycie , zycie moje...
Mewy wokol krzycza
Otwarty futeral
Przechodnie podchodza
Usmiecha sie spiewak
Chociaz nikt go nie zna
piesni wlasne spiewa
Sercem napisane
Spiewa wlasny koncert
W pustej promenadzie
A kiedy przechodzen
Czasem sie zatrzyma
On oczy podnosi
Jakby pelna sala
Oklaski mu bila
Brawami huczala
Ten koncert na plazy
Nie znanego grajka
Bede w duszy nosic
Na zycia rozstajach
Krzyk mewy zabiore
Jak akompaniament
Melodi mego zycia
Miloscia splatanej
Bo zycie, me zycie
Bolace i piekne
Jest jak piesni granie
Na ulicznej scenie
Jak grosik wrzucony
W zniszczony futeral.-