Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

31 march 2012

Kurozwęki

W stadninie Kurozwęki
kopytne jadają z ręki,
a inne stoją u żłoba.
Karmienia sposoby oba
trzymają stado w kondycji
i głodni są w koalicji.
Są także w zapasie baty.
Bywają czasami straty,
lecz dobrze większość się trzyma.
Wzorowa z Kurozwęk gmina.

Inne już gorzej się mają.
Dotacje mniejsze dostają,
bo postawiły na świnie,
a w życiu zawsze jak w kinie -
kto zechciałby pokowboić,
to musi też potrafić doić!
Gorzej gdy nie ma już z czego.
Nie ściągniesz z bydła biednego.
Nie wszędzie są Kurozwęki.
Nie wszyscy jadają z ręki.

Jednak solidna stadnina
kryzysy zawsze przetrzyma,
gdy dobrze skład się wybiera.
Niedługo ma być premiera
poglądowego pokazu
jak można, choć nie od razu,
dojść do ogromnej perfekcji
kiedy się ufa dyrekcji,
podobnie jak w Kurozwękach.
Bogatych noszą na rękach.

A biedni mogą potupać.
Pogwizdać, lub się wygłupiać.
Pomachać gdzieś chorągwiami.
Opony spalić czasami.
Wyjść na ulicę z plakatem.
Zagrozić, że może latem
powszechnie będą głodować,
blokować i protestować.
Po prostu - czeka ich męka.
Nie tak jak tych w Kurozwękach.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1