Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

27 february 2013

Wspinając się na górę Fudżi

Stawiając kroczek po kroku
wchodzimy na górę Fudżi.
Godząc się z wolą wyroku,
nie oglądając na ludzi,
niesiemy swoje walizki
pękate od licznych trosk.
Wierzchołek zdaje się bliski,
lecz nogi miękkie jak wosk.

Unosić je coraz trudniej
i żal już przebytej drogi.
Na ścieżce coraz paskudniej.
Rzucają kłody pod nogi
i dokładają ciężaru
coraz to nowszych płatności,
jakby nie miały umiaru
zwarte szeregi podłości
tych którzy kroczą za nami
tym szklakiem na górę Fudżi,
a kiedyś dotrą tu sami
i bardziej będą się trudzić.

Lecz teraz o tym nie myślą
i lekko idąc się śmieją,
lecz spadnie na nich to wszystko
straconą naszą nadzieją.
Wspinaczka każdego czeka.
Nie warto ludzi poganiać.
Człowiek pociąga człowieka
już od ludzkości zarania.

Zastanów się alpinisto -
zdobywco wielkich kominów
zrzucając już dzisiaj wszystko
na barki córek i synów -
sam będziesz musiał przyspieszyć,
jeżeli starych pogonisz.
Dziś może jeszcze się cieszysz,
lecz jutro łezkę uronisz.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1