Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

19 april 2013

Wniebowzięcie Judasza

Nie będzie nikogo przepraszał
i ciągle jeszcze ma nadzieję.
Wniebowzięcie będzie Judasza!
Wierzącym ludziom w twarz się śmieje.

Socjalizm służy najbogatszym.
Ubogim świat grozi zagładą.
Głód, wykluczenie, śmierć najsłabszym
na swój gwiaździsty ołtarz kładą.

Przez chwilę nie poczuł się winnym
zwycięzca wojenki z narodem
i stale wśród nas był kimś innym,
choć jadł nasz chleb i pił tu wodę.

I tutaj strzelał i zamykał.
Tutaj na śmierć skazywał gestem.
I prezydentem się nazywał.
W duszy się śmiał: - Judaszem jestem!

Już czeka swego wniebowzięcia
spod ziemskich sądów wykluczony
i diamentowy order męstwa
nosi na sercu swym czerwonym.

Dopadli wcześniej Kuklińskiego.
Dopadli wcześniej jego dzieci,
lecz on z tym nie miał nic wspólnego.
Zabić ich przecież nie polecił.

Nie będzie nikogo przepraszał
i ciągle jeszcze ma nadzieję.
Wniebowzięcie będzie Judasza!
Wierzącym ludziom w twarz się śmieje.

Ma pod poduszką list żelazny.
Gwarancje spisane na stole.
Jest wśród odważnych i mocarnych.
Ma swoje miejsce na cokole.

I tylko salwy karabinu
bez przerwy w głowie huczą z mostu.
Czeka ostatnich swoich minut
by nam - Wybaczcie! - rzec po prostu.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1