Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

13 august 2013

Pamiętamy! Potrafimy!

Zachłysnęli się podbojem
i szli tutaj jak po swoje
z rządem, mordem, komunizmem.
Szli odebrać nam Ojczyznę.

Komisarze i czekiści,
bojcy, czerwonogwardziści
i kogo tam nie zebrali,
a w Wyszkowie czekał Stalin.

Palił sobie cygaretkę
i planował już razwietkę,
kogo posadzi w Warszawie.
Miał ją w rękach. Prawie... prawie.

Zachłysnęli się zdobyczą.
Już z oporem się nie liczą.
Pchają się do Radzymina.
I nagle im zrzedła mina.

Co za Legia? Dzieci walczą,
a ksiądz z krzyżem jest im tarczą?
Nie straszne im kulomioty?
A na zapleczu - kłopoty.

Rachunek nie będzie tani!
Lance, szable i ułani.
Naprzód! Uniesiona dłoń...
Bolszewika goń... goń... goń!

Jak pognali - to pognali.
Nie zapomniał tego Stalin
i po wielu, wielu latach.
Zamordował. Ślady zatarł.

I zaczekał, gdy Powstanie...
Zapamiętał tamto lanie.
Wielu pamięta do dzisiaj.
Stąd ta nad Smoleńskiem cisza.

Mówiliśmy - Cud na Wisłą.
Znów nam o cud prosić przyszło
i nie czekać złej godziny.
Pamiętamy! Potrafimy!






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1