Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

3 november 2013

Z braku dostępu do internetu

W czasie obchodów, części narodu odcina się dostęp do internetu,
by nie pisali bzdetów w rodzaju: "Umarł Maciek, umarł...".
By zachowali umiar, gdy w kościele modlą się inaczej
innowiercy, komuniści i działacze.

Osłona imprezy już wie, jakim adresom IP należy zamknąć jadaczki.
Aktywiści miejscowej paczki zebrali się pod kolumną.
Władza poszła za trumną do środka.
Świat widzi, że to szopka, lecz przekaz ma być właśnie taki.

Odczytano znaki przed ludem. Świętego Tadeusza Judę
obrano za patrona nowoczesnych przekonań
o koniecznej współpracy. Nie obnoszono tacy,
bo i tak nikt nic nie da. Nie dlatego, że bieda,
lecz dla zaznaczenia, że to im trzeba dawać!

Miało padać i chmury zawisły. Dziwny zapach dochodził znad Wisły.
Prawdopodobnie z Centrum Kopernika.
Osłona i profilaktyka czuwała nad całą siecią.
Ludzie tłumaczyli dzieciom, co się dzieje na ekranie
i  co to świętowanie. Straszono deszczem.

"Wieczny odpoczynek..." podjęto
bo się obawiano, że "...podskoczyłby jeszcze!"
Zgniłe, jesienne powietrze dusznością wypełniało płuca.
Jakby wojskowa onuca rozłożyła się nad miastem.
Rozumy ludzkie - ciasne, nie pojmą, jak krzywe kręcą się koła.
Zadzwonił Zygmunt. Sztab blokadę odwołał.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1