Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

31 december 2013

Cichy pacierz. Krzyż na drogę.

Mgły obsiadły noc grudniową.
Ani gwiazd, ani księżyca.
Zamilkło ostatnie słowo.
Martwa ciszą okolica.

Rok się kończy nie najlepszy
i niewarty pamiętania.
Pełen orwellowskich wieprzy
i pod dywan zamiatania.

Na północy chłodne sztormy.
Na południu złom po halnym.
Zgasł wielki baner Platformy
z gestem wodza tryumfalnym.

Spadła chmura Fukushimy.
Siadł aluminiowy kurz.
Lepki opar zamiast zimy
w ludzkie płuca wnika już.

Z Kaukazu schodzą oprawcy.
Mistrz Formuły w Alpach - w śpiączce.
Cicho rok zamknęli władcy.
Sprzeciw rzuca się w gorączce.

Nocny Marek wiersz układa.
Drżący, ze snu wybudzony.
Żegnać roku nie wypada.
Zaciągnął za nim zasłony.

Ani gwiazd, ani księżyca.
Żadnych gwizdów, ani wycia.
Nie może ta noc zachwycać.
Jakby w niej nie było życia.

Cichy pacierz. Krzyż na drogę.
Odejdź z kraju nocna maro.
Zabierz mgłę - zawalidrogę.
Pozwól Jutrzni czekać z wiarą.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1