Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

29 january 2014

Dziad z lirą

Chodził dziad z lirą w obłędnym kraju
i tęskne pieśni śpiewał o Bogu.
Prostak pieniądze składał w Seraju.
Drażnił go widok włóczęgi w progu.

Psy kazał spuszczać. Z kijem słał sługi.
Bał się tej pieśni. Nie znosił nuty.
Takich pieśniarzy nie było drugich,
ale pieniądzem świat był zepsuty.

W krąg grzmiały beczki jak tarabany
zagłuszające śpiew i modlitwę.
Potokiem krzyku w pianie reklamy
media polszczyźnie wydały bitwę.

Znały więc dziada drogi piaszczyste,
zgubione wioski, zaspane sioła.
Wciąż pamiętały pieśni ojczyste.
Słuchaczy pieśniarz miał dookoła.

Łza się niejedna z oczu toczyła
i serca drżały wielkim wzruszeniem,
gdy się melodia dawna zjawiła.
Dobro już było tylko wspomnieniem.

Tylko westchnieniem i pamiętaniem.
Tylko różańcem z Radiem Maryja.
Zamknięciem w domu. Oczekiwaniem,
że pieśń powróci - dzisiaj niczyja.

Wieść się rozniosła niepokojąca,
że wkrótce lasy będą sprzedane.
Dziad już nie będzie swej struny trącał.
Błądzenie będzie tu zakazane.

Ekrany staną w autostradach.
Kamery będą strzegły poboczy.
Nie będzie mowy o żadnych dziadach
Strażnik im zaraz proces wytoczy.

Lira zawiśnie w muzeum sztuki 
tuż przy zbolałym Panu Jezusie.
Pieśń może będą pamiętać wnuki,
nim nowa mowa rozgości tu się.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1