Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

31 january 2014

Z okna bez widoków

Pijany żołdak zrobił jej dziecko.
Mąż nie powrócił z niewoli.
Miała dokoła władzę radziecką.
Boże tyś na to pozwolił?

Przez długie lata w starej fabryce
zwijała z drutu sprężyny.
Synuś od dawna jest w Ameryce.
Ona tu nie ma rodziny.

Zakład zamknęli. Pracy nie miała.
Emerytura jest niska.
Została sama. Żyć tak nie chciała.
Mieszkanie - jej cała przystań.

Zwroty majątku. Nie ma wyjątku.
Czynsze są w centrum wysokie.
Płaciła jeszcze coś na początku.
Coś ją ciągnęło do okien.

Przyszli wysocy. Okiem rzucili.
Pozostawili żądanie.
Nie namyślała się ani chwili.
Zmieniła tylko ubranie.

Nie chciała by ją tak oglądano
w kapciach i starym szlafroku.
Poszli mieszkańcy kiedy chowano
życie bez żadnych widoków.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1