Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

11 october 2014

Szelest

Kompromitacja i ból,
a miała być ziemi sól.
Ziemi rodzimej i czarnej,
a marniej wciąż jest i marniej.
I tylko ta złota jesień
wytchnienia chwilę nam niesie
i rozpromienia ulice.
Straszą czerwonym księżycem,
pomorem i krwi toczeniem.
Jednak te nasze jesienie
trzymają wciąż nas na duchu.
Nawet z nadziei okruchu
wznosimy swe domki z kart.
Partyjny, wyborczy wiatr
osłabł przy świata porywach.
Ktoś wielkie sceny rozgrywa
na stromym globalnym dachu.
Przyzwyczajenie do strachu
spłynęło na nas zmęczeniem.
Lubimy nasze jesienie
i szelest upadłych liści.
Milczący dotąd artyści
pięć minut mają dla siebie.
Jak dalej będzie, nikt nie wie,
lecz to już nie ma znaczenia.
Naród się łatwo nie zmienia.
Jest jeszcze mądrość zbiorowa
i ta kampania nerwowa.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1