Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

25 october 2014

Śmierć bogów

Schody do nieba urwą się w progu
w niespodziewanym momencie.
I film nakręcą "Śmierć bogów"
na ostrym życia zakręcie.
Nie znamy daty, gdy się pojawia
ogień na dachu Gomory.
Człowiek na przyszłość plany ustawia.
Należy do świty sfory.

Już najwyższego chwycił za połę
i strzelił gola jak Pele.
Czeka go, myśli, życie wesołe.
Będzie miał same niedziele.
I nagle wszystko można utracić
przez głupie losu zrządzenie,
a przecież mógłby słono zapłacić.
Nie dyskutować o cenie.

Dotąd liczyła się tylko kasa
i firma i dolce vita.
W daleką przyszłość świat go zapraszał
i czego pragnie, go pytał.
Wciąż był na fali, choć świat się walił.
Myślał, że przejdzie po wodzie.
Szczęśliwi, młodzi - szansę dostali.
Perły w niszczonym narodzie.

Złe założenia nie skąpią cienia.
Warto pomyśleć - co potem?
Są zagrożenia we współistnieniach
i mogą stać się kłopotem.
Elita wówczas odbiera lekcję,
lecz czy się czegoś nauczy?
Przypadek włoży w filmów kolekcję,
a odniesienia wykluczy.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1