Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

29 april 2015

Trzech urwisów

Stary Ostas na Litwie
przechowywał relikwie
bohaterów dawnego powstania,
ale już swym trzem synom
jak parlament - Litwinom,
mówić w polskim języku zabraniał.

Każdy z nich po niemiecku,
po francusku, angielsku
umiał dobrze powiedzieć trzy słowa,
ale pacierz i zwyczaj
dobrze znał z Mickiewicza,
taka była ich mateczki mowa.

Poprzez dziejów zamiecie
już jeździli po świecie.
Kusił zachód i Europa.
Każdy uczuć spragniony
szukał dla siebie żony
i w głęboką depresję popadł.

Ojciec sobie pozwalał
i z sąsiedztwa, nie z dala,
przywiózł żonę zza miedzy - z Podlasia.
Synom kazał zjeść żabę.
Wszystkich wysłał za Łabę
i niezgodę w umysłach zasiał.

Podróż trwała niedługo,
a czas uciekał strugą.
Zatrąbiła Toyota nowa.
Kogo wieziesz mój synu?
Czy to dama z Londynu?
Nie mój ojcze! To z Polski - synowa!

Nie minęła godzina
w Mercedesie dziewczyna.
Stary Ostats wygląda ciekawy.
Kolorowa sukienka.
Pewnie synu to Niemka?
Nie mój ojcze! Synowa - z Warszawy!

Wiele osób się w Wilnie
uśmiechnęło przymilnie
do Ostasa, gdy wysiadł syn trzeci.
Stary o nic nie pytał
i po polsku się witał.
Wołać księdza polskiego polecił.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1