Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

23 september 2016

Ciemną nocą na pustyni

Ciemną nocą po pustyni
idą cicho beduini.
Idą milczkiem do wybrzeża,
do którego ponton zmierza.
 
Ciemne twarze. Lśniące oczy.
Długi orszak nocą kroczy.
Niosą młode chłopy zdrowe
kamizelki ratunkowe.
 
Wkrótce, kiedy północ minie,
kawalkada ta odpłynie,
ściśnięta jak w beczce śledzie.
Strach pozostawili biedzie.
 
Teraz już zdesperowani,
kroczą śmiało ku otchłani,
wierząc - gdy nadejdzie rano,
na dalekim brzegu staną.
 
Rzekł im derwisz, szaman, tancerz,
że w ramionach pani kanclerz,
czeka na nich rajskie życie.
Tylko dopłynąć musicie!
 
Nie ma wioseł. Silnik rzęzi.
Wiele godzin muszą spędzić
bez jedzenia, picia, spania.
Ta wyprawa nie jest tania.
 
Wszystko kiedyś odpracują, 
gdy pod stopą brzeg poczują.
Kiedy nowe ich kindżały
będą drogi torowały.
 
Postawią wielkie meczety.
Potem zapłodnią kobiety
obiecane przez proroków.
O tym myślą idąc w mroku.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1