Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

16 june 2019

Hulali w Opolu

Po cichu
po wielkiemu cichu
idu kastą ku miastu
i patrzu na nastrój.
Czy ustąpi pola
rozsądek i wola,
by znów paradnice
wyszły na ulice,
alejami gwiazd
wielkich, wolnych  miast. 


Depcze polityka
gwiazdy na chodnikach,
a duch wspólnej pieśni
zgubił się w okrzykach.
Czas rozgrzane głowy
nakrył kapeluszem,
jakby krył przed burzą
nadmiar większych wzruszeń.


W przepychu
po cichu
ujawniono przychód
kulturowej zmiany.
Znany zespół zgranych
standardów muzycznych
pokazał nielicznych
zdolnych do uniesień,
śmiałych, młodych bardów.
Wykupią z Lombardu
nuty zastawione - 
snów wyjętych z ram
i "przeżyj to sam!"
zastąpią atrapą
na czas, kiedy rapom
znudzą się banały,
by emocje grały
głośniej nić Cichosza.


Scena pełna roszad
kustosza bez grosza.
Nie ma Mickiewicza
i nie ma Miłosza.


Nakaz zabrzmiał cicho: 
Pal licho!  Pal licho!
Unieś się publiko
i kroku dotrzymaj!
Nie ma Gałczyńskiego 
i nie ma Tuwima?


Po wielkiemu cichu
nie jest już do śmichu,
a czas letnich wichur
zerwał z głów korony.
Powrót do minionych
nie udał się scen.
Został tylko tren
pustki po idolu.
Medialna bidula
hula po Opolu.
 






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1