Poetry

Marek Gajowniczek


older other poems newer

8 august 2023

Mokną stepy

Mokną stepy - będzie breja.
Pana Boga Dobrodzieja
znakiem krzyża żołnierz chwali
że spełniła się nadzieja,
że ofensywę przetrwali.
Gdzie mogli się przesunęli,
zalegli i okopali.
.
Dzięki Bogu nie polegli.
Smocze zęby dym osmalił,
a oni są coraz bliźej
i zwycięstwo im się śni.
Przeciwnik też rany liże.
Słyszą: "Hospodi spasi"

Na przedpolu cisza głucha.
Błoto przytopiło miny.
Żołnierz słucha. Pan Bóg słucha.
Szept w zaroślach: Zwyciężymy?

Nikt nie płacze. Płacze niebo.
Szeleszczą w deszczu burzany.
Mundur utytłany glebą -
szybciej zagoją sie rany!
Plucha teraz znaczy - życie
i osłonę przed dronami,
spokój, ciszę i ukrycie.
Nawet taka z piorunami.

Niech nad głową niebo dudni
jak dotąd dudniła ziemia!
Żywi, przemoczeni, brudni
wychwalają cud istnienia.
Oddział oswaja się z chłodem.
Wiatr po hełmach gradem siecze.
Szturman woli niepogodę,
chociaż wojna się odwlecze.
.
Nie zna ciepła gabinetów
przyfrontowa Ukraina,
gdzie wsród knowań i sekretów
rozjemca mowę zaczyna
o pogodzie i zawiejach.
O porażkach nie wspomina.
Mokną stepy - będzie breja.
Czeka na nią Ukraina.






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1