Marek Gajowniczek, 12 december 2016
Lawirowanie.
Nikt nie jest w stanie
przewidzieć, co skrzydeł przyda?
Zagadywanie.
Tanie zagranie.
Głowę podnosi ohyda.
Spór o ustawy.
Brzydkie zabawy.
Opaskę zdjęła Temida.
Świat poruszony.
Chwieją się trony.
Zapuszcza macki hybryda.
Zjeść żabę? Ciastko?
Może namiastką
zastąpić, co się należy?
Wciąż polityka
prawdy unika,
a człowiek słucha i wierzy.
Znowu się uda.
Znowu paskuda
poszuka nowej zadymy.
Prawda, czy złuda?
Wierzymy w cuda.
Przy swoim twardo stoimy.
Lawirowanie.
Nikt nie jest w stanie
przeszłości wiecznie pamiętać.
Chocholi taniec.
Ustrzeż nas Panie!
Wkrótce pogodzą nas Święta!
Marek Gajowniczek, 12 december 2016
Gdy PiS liczy, że przestaną,
to się grubo myli.
Niedostatecznie zadbano,
by się uciszyli.
Hybrydowe to ludziki
ze smerfnego ziela.
Na nic zdadzą się uniki.
Trzeba Gargamela!
Nic się samo nie zagoi.
Wesela nie będzie.
Zawsze przegra, kto się boi
i kto ma na względzie...
Marek Gajowniczek, 12 december 2016
Czerwone ludziki
mają złe praktyki.
Rozkładają państwa
słabej polityki.
Taktyka hybrydy
jest już dobrze znana
i to nie są zwidy.
To broń sterowana.
Partyjna. Legalna.
Groźna jak cholera.
Jeszcze niezapalna,
ale już uwiera.
Zawsze się namnoży
i szybko dokuczy.
Kiedy Majdan stworzy -
wtedy się nauczysz!
Marek Gajowniczek, 12 december 2016
Dawniej, gdy ktoś chciał coś skryć,
musiał paluszkiem liczyć:
Ele - mele - dudki.
Gospodarz malutki.
Gospodyni garbata,
a córeczka - smarkata.
Od wczoraj jednak gromada
wyliczankę tak układa:
Ele - mele - melki.
Gospodarz jest wielki.
Gospodyni - Beata
i skończona debata!
Marek Gajowniczek, 10 december 2016
Historia stara. Proces Tatara.
Srebro i złoto. Dolary.
Przybyły z trumną do rąk Komara.
Był proces. Wysokie kary.
Na ulicy Konopackiej nie ma już bezpieki.
Konopacka wiozła złoto po drogach dalekich.
Rajd Dakarski przeniesiono, bo w rejonie wojna.
Za bank zapłacono słono. Unia niespokojna.
Dziwnie wszystko jest splątane. Gdzie są tony złota?
Trumny do nas powróciły, a czy FON też dotarł?
Lekką ręką zapłacimy za nic - za udziały.
Pochowamy i uczcimy, a służby milczały.
Projektów na razie nie ma. Marnieją dotacje.
Banki to dyskretny temat. Wydano kolację.
Paliwo idzie do góry i ubezpieczenia.
Spadł deszcz wielki z małej chmury.
Coś się jednak zmienia.
Na ulicach przepychanka. Buńczuczne wezwania.
O tym złocie - krótka wzmianka. Może są starania.
Złoty Pociąg przysypany na łopatę czeka.
Czekają nas wielkie zmiany. Bunt wszczyna bezpieka.
Chodzi pewnie o destrukcję. O plany Sorosa.
Kodowaną rewolucję. Kredyt znowu zdrożał.
Po paradzie w kontrwywiadzie zeznają Dwójkarze.
Miesięcznica wieniec kładzie. Zepchnięci pałkarze.
Tracą dawne przywileje. Sejm może ustąpi.
Góra złota nie rdzewieje. Deszczyk z nieba siąpi.
Dziwnie wszystko jest splątane - złoto, FON i FOZZ.
A co na to wójt z plebanem? - Całujcie psa w nos!
Marek Gajowniczek, 9 december 2016
Przyszedł Rywin do Michnika...
Taka to jest polityka,
kiedy kłócą się lichwiarze.
Spierają się znane twarze.
Angażują je bogaci,
a naród podatki płaci.
Kto jest winny? Kto da komu?
Wszystko zaplanował komuch.
Zawsze chowa się za misiem
i zarabia na kryzysie.
Pod fałszywą walczy flagą.
Propagandą, kłamstwem, blagą -
zapala nowe Majdany.
Scenariusz jest dobrze znany.
Postanowił wielki świat,
by nowy wprowadzić ład
po zbyt długiej zimnej wojnie.
Nie zrobił tego spokojnie,
bo się pokłóciły sfery,
kto mocniejsze ma papiery?
Ktoś nie zwrócił... nie pokropił.
Ktoś wystrzelił. Ktoś utopił.
Narodziła się hybryda.
Ktoś do wojny rozkaz wydał.
Ludzie wyszli na ulicę
i chcą zmiany w polityce.
Nagrywał Michnik Rywina...
Tak ta bajka się zaczyna.
Przeminęło pokolenie.
Wciąż... Kto?- Komu? Ma znaczenie!
Świat dla wszystkich jest za mały!
Zawsze trudne są podziały,
gdy każdy pretensje wnosi...
a zarabiają Sorosi
inwestując jednocześnie,
w kody - kłody, nowocześnie!
Marek Gajowniczek, 8 december 2016
Ogień na ogień i ząb za ząb!
Sylwester z Zakopowerem!
Pługi na drogę! Tuska pod sąd!
Przed pałac - kordon, barierę!
Kupujcie świece! Łomot bezpiece!
Wkrótce grudniowe rocznice!
Kraj polecajmy bożej opiece!
Święta już zdobią ulice.
Przedwczesna szopka. Zabrać i kropka.
Kadysz odmówić nad Nerem!
Próba ustawki! Zepsuć zabawki!
Barierę... ? A po cholerę?
W mediach elita. Rzeczpospolita
Pana uznaje za króla.
Stary rok żegna - nowy przywita,
jak wielka śniegowa kula.
Komu przyklaśniesz? Rzutem na taśmę
roztrzygną się maratony.
Ktoś ludzi łupił. Rząd bank odkupił.
Dobrobyt jest zapewniony.
Wojna. Hybryda. Wiersz się nie przyda
o Święcie albo Adwencie.
Nic nie zeznaje i nic nie wyda
i wtrącał się w nic nie będzie!
Marek Gajowniczek, 5 december 2016
W jaką by nie spojrzeć stronę,
wszędzie oczy przygaszone.
Nie pomacha pies ogonem.
Śnieg za oknem zbladł.
Kogo dziś byś nie zapytał:
Jaka jest Rzeczpospolita?
Tylko zębami zazgrzyta.
Taka, jaki świat!
Gdzie byś się dziś nie obrócił,
wszystko się ze sobą kłóci.
Ludzie z nadziei wyzuci
już nie liczą strat.
I nie liczą na przychody.
Kążdy swoje ma powody
i pamięta - też był młody,
potem poszedł w ślad.
Nikt zbyt długo nie pamięta.
Chociaż nieraz nie miał centa,
zawsze przychodziły Święta.
Odwieszano bat.
Nie ma już świątecznej pory.
Są prognozy i wybory.
KOD-y, Bolki i hardcory.
Prawniczy ład z łat.
Zamierzenia wypalone.
W jaką byś nie spojrzał stronę
dostrzeżesz - jest zabronione
pilnowanie stad.
Ktoś być może się obudzi.
Nie da wygasić, ostudzić
i do szopy ściągnie ludzi,
jak za dawnych lat.
Marek Gajowniczek, 3 december 2016
Wiedzą ludzie - jak po grudzie
każdy rok się kończy.
Zapowiada kres obłudzie,
nieraz listem gończym.
Poruszyli się po kątach
wielcy mędrcy świata.
Rozmyślają o wielbłądach.
Pagania ich data.
Poruszenie na urzędach.
Wszyscy czują zmiany.
Przecież zbliża się kolęda.
Słowa wszyscy znamy.
Dla Heroda znowu będzie
niedobra nowina,
bo jak zawsze po kolędzie
nowe się zaczyna.
Marek Gajowniczek, 2 december 2016
Najpierw była wsypa.
Potem śnieg zasypał
i powstała breja.
Mógłby znów Bareja
rozśmieszać publikę.
Taką mamy politykę,
jak krawcowi staje.
Jeden bierze, drugi daje,
a trzeci nagrywa.
Jest alternatywa,
bo były przesłanki.
Z pamiętnika pani Hanki
poznikały kartki.
Nurt wydarzeń wartki
zbulwersował sąd.
Nie dociera prąd -
telewizji brak.
Siała baba mak -
prokurator wznowił.
Jak kto się dorobił? -
będzie znowu badał.
Biały śnieżek drobi.
Pada... pada... pada.