Marek Gajowniczek, 26 march 2016
Zatoczono wielki kamień na grobową jamę,
by nie mogło ludzkie ramię odkryć, co nieznane.
Postawiono zbrojne straże. Wydano zakazy.
Surowe padały słowa. Stanowcze wyrazy.
Rozruchów się obawiano w mieście i świątyni,
gdyby wątpliwość posiano: Cóż ten sąd uczynił?
Spodziewano się przeszukań i represji dalszych.
Aresztowań i przesłuchań. Interwencji twardszych.
Wydarzenia bezpieczeństwa przekroczyły skalę,
jakby państwu grób zagrażał, Duch zamknięty w skale.
Kramy, świąteczne obchody odwracały oczy,
żeby naród o powody dyskusji nie toczył.
Wciąż to wszystko jest nam znane, jakbyśmy tam byli.
Żywe i niezapomniane i jakby sprzed chwili.
Jakby tu się rozgrywało i na naszych oczach.
Boża Wola tak się spełnia - odwieczna, prorocza.
Marek Gajowniczek, 25 march 2016
Ukrzyżują Jezusa.
Uwolnią Barabasza.
Będą postrach wymuszać,
a srebrniki Judasza
podzielą między siebie
na syryjskiej już ziemi.
Obcym znakiem na niebie
pragną wiarę odmienić
i do podwzgórza Czaszki
zaprzysięgli piszczele
i wojenne igraszki
w pustym czynią Kościele.
Piotr się zaparł trzy razy.
Czy się zaprze raz czwarty?
Niby nie ma obrazy,
ale wszędzie są warty.
Ukrzyżują! Uwolnią
uwięzione demony.
Te obsiądą Kolonią
świat od krwi już czerwony.
Brukowce mówić będą,
czego nikt nie zrozumie,
lecz Anieli przybędą.
Jeden kamień odsunie.
Marek Gajowniczek, 25 march 2016
Sześćdziesiąt dziewięć? Za nic mnie nie wiń!
Wróć do przeszłości. W pamięci przewiń.
Sześćdziesiąt dziewięć - filozoficzne.
Czas znów zespolił refleksje liczne.
Uśmiech. Życzenia. Kawa poranna.
Dzisiejszy dramat - jutro Hosanna!
Radość i wojna - wszystko jest w jednym.
Jesteś szczęściarzem, a także biednym.
W takiej Brukseli nie ma Świąt żadnych.
U nas - Misterium, emocjonalny
czas nam zaplątał zdarzenia różne -
codzienne, wielkie, znaczące, próżne.
Z jubileuszem - Ukrzyżowanie,
wojny o dusze i Zwiastowanie.
W sześćdziesiąt dziewięć pokręcił wiersze.
Powraca jajko. Co było pierwsze?
W klepsydrze lecą ziarenka piasku.
Cicho, bez przerwy, nie dla poklasku.
Twoje się także spojrzenie zmienia,
lecz pozostaje, aż tyle chcenia...
Obawy wielkie, zamiary - tycie...
Bóg, świat i człowiek - Droga przez życie.
Marek Gajowniczek, 24 march 2016
Misterium, jak promień wychodzący z rany.
Spotkanie dwóch światów z których jeden znamy.
Niepewność, postawa, nadzieja, czekanie.
Wiara i obawa. Życia przenikanie.
Ludzkie jest cierpienie, a boska jest troska.
Przez krzyż wyniesienie. Opieka ojcowska.
I ludzkie też było do Nieba pytanie.
Boska jasność w grobie, Całun, Zmartwychwstanie.
A potem był powrót. Przedziwność przemiany.
I myśli kołowrót... i palec do rany.
Spóźniona refleksja, gdy chleb z nimi dzielił.
I czas był potrzebny, zanim zrozumieli.
I my mamy własne spotkania na drodze.
Skąd jestem? - pytamy. I dokąd odchodzę?
A Jezus potrafi zawrócić do Rzymu
i małych podnosić - pochylać olbrzymów.
Nie tylko dla gestu, by myli nam nogi.
Wracamy w Misterium refleksją w pół drogi,
która nas prowadzi przez dolinę ciemną.
Pan Jezus zmartwychwstał. Jest przy mnie.
Jest ze mną.
Marek Gajowniczek, 24 march 2016
Krzyż
Pojmany, związany, poszedł bez oporu.
Przed sądem stawiany dla śledztwa pozorów,
nie liczył na łaskę Judei Prefekta.
Padła "Ecce homo" - półprawda, korekta.
Na ludzką niewiedzę i wyobrażenia,
na potęgę władzy i sposób sądzenia
spadło oskarżenie marności człowieka
i tylko On wiedział, że Ojciec wciąż czeka.
Przez ubiczowanie, przez mękę, przez krzyże,
pokażę im Drogę, Nadzieję przybliżę
i jeśli mnie potem poczują przy sobie -
To Bóg Mój i człowiek - każdy sobie powie.
I czynić już będą na moją pamiątkę,
co zdało się końcem, a było początkiem
i tylko cierpienie wytrzymać daj Eli!
A ludzie - Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! - krzyczeli.
Jest wciąż miejsce Czaszka i Via Dolorosa
i wiara głęboka, zwątpienie i poza
i Całun badany przez ludzi w Turynie
i myśl bogobojna o naszej godzinie.
Są Pisma, badacze i wieczny ten czas.
Zbawiciel, Bóg, Mesjasz jest z nami i w nas.
I ty nieraz boską obecność poczujesz,
widząc, że swą ręką twe ścieżki prostuje.
A wówczas policzek schylił Judaszowi
i czarę goryczy daną człowiekowi,
przechylił i za nas poszedł na cierpienie.
Mówią, że wciąż wiara przesuwa kamienie.
Marek Gajowniczek, 23 march 2016
Przekaz jak wojna - jest wciąż "zastępczy"
i jeszcze nieraz wybuch zadźwięczy
i przejdzie falą przez mikrofony.
Ma on, jak wojna - różne poziomy.
My dostajemy przekaz dla ludzi,
który emocje winien wystudzić.
Widzimy siebie i przeciwnika,
a to jest wojna, nie polityka.
Za terroryzmem są jakieś kraje
i walczą o coś - tak nam się zdaje.
O swoje życie - przekaz zaręcza.
Znamy już poziom - Wojna Zastępcza.
Nad nią już starcia są mocarstwowe.
O co tam walczą? Nikt nam nie powie,
a życie ludzkie wciąż mają za nic.
Może nie tylko o zmiany granic?
Ta wojna przecież jest pełzająca.
Gdzie był początek? Czekamy końca.
Widzimy ciągle obraz fałszywy -
przekaz filmowy i nieprawdziwy!
Okno za oknem wciąż się otwiera.
To jest jak Windows, za sferą sfera.
Dno pod podłogą... kolejne dna...
Niewiele osób te plany zna.
Mówią - "Hybryda". Kiedyś się wyda.
Przekaz już częściej sedna dotyka.
Mała refleksja może się przyda?
Gdzie jest w tym Rosja? Gdzie Ameryka?
Będzie ciąg dalszy. To wszyscy wiedzą,
lecz nawet słowa nam nie powiedzą,
by się wzajemnie nie sprowokować.
Wszelkie pozory pragną zachować.
Gorące sceny są dzisiaj dwie.
Gdy w jednej spokój - to w drugiej źle.
Maelbeek to jedna z kolejnych stacji.
Ukryta wojna ukrytych racji.
Program specjalny! Program zastępczy.
Jeszcze niejeden wybuch zadźwięczy,
inaczej w sztabach, inaczej w głowach.
Na prawdę ludność nie jest gotowa!
Marek Gajowniczek, 23 march 2016
Siedział po środku między uczniami.
Chciał, by umieli odczytać znak.
Przy dniu jutrzejszym był już myślami.
Rozmyślał w duszy. Być może tak:
Jest Brama między Ziemią i Niebem.
W niej krew się może zamienić w wino,
ciało wyrosnąć powszechnym chlebem,
nie to jest jednak Dobrą Nowiną.
Istotą wiary jest Zmartwychwstanie.
Niepewność zawsze dręczy człowieka.
Przeistoczenie - przeistaczanie?.
Człowiekiem jestem. Mnie też to czeka.
I będę wkrótce Barankiem bożym.
Od lat baranki Bogu składano.
Ojciec mnie ludziom w ofierze złoży.
Chce im coś wskazać, czyniąc to samo.
By zrozumieli i uwierzyli.
Poznali wagę tego zdarzenia
i za przykładem oczy zwrócili
na to Misterium łez i cierpienia
ludzi i Matki, Ojca i Syna.
Gdzie myśl się kończy, tam się zaczyna.
Po czym wziął kielich. Oni milczeli.
Jeszcze wszystkiego nie rozumieli.
Ogniki myśli w jeden krąg zbili
i Duch otoczył ich w jednej chwili,
a jeden Judasz zadrżał na ciele.
Tego dla niego było zbyt wiele.
Wiedział do czego Pan Jezus zmierza
i że Ostatnia jest to Wieczerza.
Marek Gajowniczek, 22 march 2016
W opinii Poncjusza Piłata
wzrastało w mieście zagrożenie
i każdy religijny zatarg
mógł spowodować większe wrzenie.
Legion już wcześniej był na nogach.
Po mieście krążyły patrole.
Panował tłok na wszystkich drogach.
Odczuwano rzymską niewolę.
Na siedmiu bramach, siedmiu wzgórzach
tam, gdzie się gromadzili ludzie,
słuchano pilnie, kto podburzał,
a każda opowieść o cudzie
echem krążyła po pałacu.
Jezusa nie było na placu.
Usiedli na Oliwnej Górze,
gdzie z pewnością świątynni stróże
nie zdążyli nikogo dosłać.
Rozważano. Czy pójść, czy zostać?
I wtedy ktoś wtrącając zdanie,
przypominał wszystkim to Kazanie.
Nie bądźmy tak ubodzy w duchu,
przyzwyczajeni do posłuchu,
bo smutni będą pocieszeni.
Cisi posiądą własność ziemi.
Nasycą się sprawiedliwością.
Niech miłosierni swą miłością
pokażą Panu czyste serca.
Wprowadźmy pokój, gdzie bluźnierca
wystraszył ludzi represjami.
Nagrodzeni - prześladowani
Królestwo Niebieskie dostaną.
I posłuchali wszyscy. Wstano.
Czekała już Jerozolima
i dzień kolejny się zaczynał.
Marek Gajowniczek, 21 march 2016
Dzień spędzał w świątyni, noc w domu Łazarza.
Słuchali go inni. Kim byli - nie zważał.
Saduceusze, Faryzeusze...
Przychodzili różni. Różne mieli dusze.
Wiedziano, że w górach żyją Esseńczycy
i spór był w świątyni, w domach, na ulicy.
Działalność Jezusa w mieście była znana.
Wiódł liczną gromadę. Brano Go za Jana,
za mędrca, proroka i nauczyciela,
co zmiany wprowadza i innych ośmiela.
Czekali Mesjasza, wybawcy, proroka
i ci od Lewiego i ci od Sadoka,
a uczeni w piśmie rozpoznać Go mieli,
że wkrótce tu przyjdzie - czekali, wiedzieli
i każdy z nich liczył, że pierwszy się dowie.
Rzym twardą miał rękę, a liberałowie
z nim współpracowali przyjmując hellenizm.
Poczuli się teraz mocno zagrożeni.
Toczono w świątyni zażarte dysputy.
Rozgłaszano wieści, w tym wiele zatrutych
i padały często podstępne pytania
o los Izraela, sposób świętowania.
A Jezus najliczniej gromadził słuchaczy.
Pytali Go: - Co to, co tamto dziś znaczy,
a potem o wszystkim składali donosy
i ktoś się uważnie wsłuchiwał w te głosy.
Planował podstępnie. Miał ludzkie zamiary,
nie mając pojęcia, że z goryczy czary
tak wielka się miłość rozleje po świecie.
Zbliżała się Pascha. W Misterium idziecie...
Marek Gajowniczek, 21 march 2016
Dzień spędzał w świątyni, noc w domu Łazarza.
Słuchali go inni. Kim byli - nie zważał.
Saduceusze, Faryzeusze...
Przychodzili różni. Różne mieli dusze.
Wiedziano, że w górach żyją Esseńczycy
i spór był w świątyni, w domach, na ulicy.
Działalność Jezusa w mieście była znana.
Wiódł liczną gromadę. Brano Go za Jana,
za mędrca, proroka i nauczyciela,
co zmiany wprowadza i innych ośmiela.
Czekali Mesjasza, wybawcy, proroka
i ci od Lewiego i ci od Sadoka,
a uczeni w piśmie rozpoznać Go mieli,
że wkrótce tu przyjdzie - czekali, wiedzieli
i każdy z nich liczył, że pierwszy się dowie.
Rzym twardą miał rękę, a liberałowie
z nim współpracowali przyjmując hellenizm.
Poczuli się teraz mocno zagrożeni.
Toczono w świątyni zażarte dysputy.
Rozgłaszano wieści, w tym wiele zatrutych
i padały często podstępne pytania
o los Izraela, sposób świętowania.
A Jezus najliczniej gromadził słuchaczy.
Pytali Go: - Co to, co tamto dziś znaczy,
a potem o wszystkim składali donosy
i ktoś się uważnie wsłuchiwał w te głosy.
Planował podstępnie. Miał ludzkie zamiary,
nie mając pojęcia, że z goryczy czary
tak wielka się miłość rozleje po świecie.
Zbliżała się Pascha. W Misterium idziecie...