2 may 2011
nasze kochanie
BYĆ TRUPEM ZA ŻYCIA
JAKI NIE FART
LECZ ŻEBY ŻYĆ TRZEBA I KOCHAĆ
A TY ROBISZ SOBIE Z KOCHANIA ŻART
MÓWIĄC I ZWODZĄC SŁOWAMI RANISZ
I TERAZ WŁAŚNIE ZA TO PŁACISZ
PRETENSJE MASZ DO WSZYSTKICH WKOŁO
A SIEBIE OTACZASZ ZŁOTĄ AUREOLĄ
JA CIEBIE ZABIJAM A NIBY CZYM?
TYM ŻE CIE KOCHAM I CHCE Z TOBĄ BYĆ?
A MOJE SŁOWA WYBRYKI ZŁOŚCI
PRZEZ POSĄDZENIA NIECZYSTE JEGOMOŚCI...
PODCINAM CI SKRZYDŁA MÓWISZ MI
A MOJE PRZEZ CIEBIE JUŻ DAWNO ZGNIŁY
NAWET JAK IKAR NIE MOGĘ SIĘ WZBIĆ
BY RUNĄĆ Z HUKIEM I PRZESTAĆ ŻYĆ
TWOJE OBIETNICE I TWOJE SŁOWA SMAKUJĄ JAK ŻÓŁĆ
NIE ŻÓŁĆ ŻONKILI NA WIOSNĘ I ŻÓŁĆ LETNICH PÓL
LECZ JAK MOJE ŁZY NOCY BURZ
JAK WTEDY GDY SMUTEK MIESZAŁ SIĘ Z ŻALEM
JAK SAMOTNY PORANEK
I TYSIĄCE NIECHCIANYCH SŁÓW
DREWNIANY MI KRZYŻ OFIAROWAŁEŚ
NIE OŁTARZ I NIE BUKIET RÓŻ
DLATEGO ŻAL MI TEGO CO MI OBIECAŁEŚ
I ZAL MI MOICH I TWOICH SŁÓW
JAKI SARKAZM PŁYNIE Z TWOICH UST
BY DOBIĆ ZRANIĆ I WBIĆ NÓŻ
NIE MA LITOŚCI
I NIE MA JUŻ RÓŻ
CHCESZ DAĆ NADZIEJE TO ZRÓB TO JUŻ
JAK NIE.. TO DAJ SOBIE SPOKÓJ I NIE DBAJ JUŻ
MIŁOŚĆ UMIERA POWOLI ALE W JAKICH CIERPIENIACH
TY KOPIESZ JA I PONIEWIERASZ
TY GWAŁCISZ I ZNOWU DAJESZ NADZIEJE
ONA PADA I PODNOSI SIĘ JAK POD KRZYŻEM
TY JEJ NA GŁOWĘ ZAKŁADASZ CIERŃ
A ONA MYŚLI ŻE NADEJDZIE DZIEŃ
NA DYWAN UTKANY Z PŁATKÓW RÓŻ
I NIE NADCHODZI JUŻ
TYLKO UPADA ZNÓW