15 january 2013
Bunt w piekle
Pewnego letniego dnia (a może była to już noc) zdarzyło się coś, o czym się,
nie śniło filozofom, a zwłaszcza teologom. W piekle wszystkie złe duchy, oprócz Lucyfera w jednym momencie ogarnęła Boża bojaźń. Na głównym placu piekła zebrał się ogromny tłum zalęknionych diabłów. Można było usłyszeć takie oto głosy. - Nie chcemy być potępieni! - Precz z Lucyferem!- Niech żyje pan Jezus! Gwar z każdą chwilą stawał się coraz większy. Powoli zaczęły się tworzyć żywo dyskutujące grupki. Wysuwano przeróżne
postulaty i propozycje. Nagle jakiś podrzędny diabeł zaproponował żeby utworzyć zakon. Propozycja po czasie zyskała ogólne uznanie i wniosek przyjęto przez aklamację. Był tylko jeden mały szkopuł. Z.aden z nich nie miał jeszcze chrztu. Zapanowała więc ogólna konsternacja. Po chwili milczenia Boruta zaproponował utworzenie zgromadzenią co przyjęto z ogromną ulgą i tak doszło do powstania Zgromadzenia Wiecznie Pokutujących. Natychmiast przystąpiono do działania. Lucyfera zabarykadowano na dnie piekła dla lżejszych grzeszników urządzono hotel, gdzie w powietrzu unosił się zapach kwiatów i grała uspokająca muzyka zaś dla ciężkich urządzono sanatorium. Gdy sprawy organizacyjne były już rawie
zakończone zabrano się czas na teorię. Po długiej i burzliwej debacie postanowiono zapoznać się z literaturą teologiczną, jako źródło informacji wybrano samą Bibliotekę Watykańską, gdyż wiadomo jest, że pod latarnią jest zawsze najciemniej.
W Watykanie ojciec Librariusz kończył właśnie obchód w bibliotecę gdy usłyszał nagle dziwne szmery i odgłosy dochodzące z sali czytelni teologicznej. Zaniepokojony udał się w jej kierunku. Kiedy otworzył drzwi ujrzał niesamowity widok. Skanery i kserokopiarki pracowały jak oszalałe wysyłąjąc przy okazji skopiowane księgi na sobie wiadomy adres
(w tym wypadku był to pat.zwp.org), zaś w powietrzu latały książki, jedna z nich omal nie uderzyła go w twarż Po chwilowym osłupieniu odwrócił się i pobiegł do kurii.
Przełożony Biblioteki Watykańskiej, kardynał Mizerelli leżał chory w łóżku czytając mszalnik, gdyż podczas ostatniej wizyty duszpasterskiej zatruł się nieświeżymi ostrygami podczas przyjęcia na jego cześć urządzonego przez miejscowe koło różańcowe.
- Proszę - powiedział cichym głosem słysząc pukanie do drzwi.
- Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
- Na wieki wieków, amen. Co się sprowadza ojcze Librariuszu? - spytał zaniepokony kardynał.
- Wasza Eminencja wybaczy, że zakłócam spokój. Ale stało się coś niezwykłego.
- Co takiego?
- Kiedy kończyłem dyżur w bibliotece nagle usłyszałem jakieś szmery i dźwięki dochodzące z czytelni teologicznej. Gdy otwarłem drzwi ujrzałem widok jakby sto diabłów tam grasowało.
- Być może, być może. - odrzekł kardynał.
- Czy jego Eminencja myśli ,że... - tutaj ojciec Librariusz na chwilę zamilkł z wrażenia - złe duchy chcą się nawrócić.
- Wszystko możliwe mój bracie jeśli takie są wyroki Opatrzności.
- Ale co to ma wszystko oznaczać? - spytał zaniepokojony zakonnik.
- Nie wiem, może koniec świata.
Tymczasem w piekle trwały burzliwe obrady, debatowano właśnie kogo należy wysłać w delegację do nieba, na koniec zdecydowano się wysłać Mefistofelesa. W celu pokutnym dokonano ciekawego transferu, konta baronów narkotykowych, handlarzy bronią i innych ciemnych typów zaczęły
topnieć jak śnieg na równiku, zaś konta organizacji humanitarnych i dobroczynnych pęczniały z sekundy na sekundę.
Przy bramie raju świętego Piotra zdziwił tak bardzo nowy przybysz, że aż zaniemówił z wrażenia. Dopiero gdy Mefistofeles wyłożył mu cel wizyty, ochłonął nieco i po chwili poszedł zawiadomić władze niebieskie. Nawet Najwyższa Instancja gdy się dowiedziała o delegacji z piekieł popadła w głęboki namysł, po czym postanowiła wysłać na rokowania archanioła
Gabriela. Na wszelki wypadek dodano mu jako eskortę trzy hufce anielskie.
Rokowania trwały jeszcze jakiś czas ale w końcu osiągnięto porozumienię, bo kto powiedział, że piekło musi być wieczne.