Poetry

sisey


older other poems newer

5 december 2011

była sobie zima

grudzień, czwarta rano, koniec świata
chwilę temu z tygrysa mierzyłem do dwururki

na wichrowym wzgórzu - jakżeby inaczej -
wieje i śnieg aż po czerwiec
bo to solidna bajka
z niebemziemią w negatywie
oraz kotem który swoje wie
śmigając w kipiących zaspach. przedziwnie
absurdalny w czarnym futrze
boso. ubija śnieg wraz ze mną

a ja na przekór klątwom dziewic
sięgam po tytoń, ośmielam się
kocham w beznadziejniku

grudzień, czwarta rano, jeszcze noc
nie śpię po raz pierwszy od dwudziestu lat






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1