Poetry

Miladora


older other poems newer

21 september 2012

zdrowie panie Juluś

skręcona liściasto pogoda a w szybach
cwałuje znów półmrok galopem
i z miejsca się marzy nalewka na wiśniach
do wtóru z miksturą zza okien
 
kosztuję i dumam dowalam spirytus
potrząsam przysuwam do krzesła
a potem rozkoszy ech próżen dosytu
wychylam kielicha – to pestka
 
wiśniowa raptownie utyka mi w gardle
dla obcych wciąż twarz jednakowa
a w lustrze konterfekt krztuszonych ponagleń
by przed nim natychmiast się schować
 
poprawiam by zgasićgwiazdę ognistą
nicością się przed chcąc wymigać   
wtem w oczach błysk gromu i potem już wszystko
na blasków się tęczę rozmywa
 
lecz modlić się za mnie nie trzeba – szklaneczkę
najwyżej wychylić za zdrowie
bo płaczu choć bliski wypiję i resztę
na pewno w mogiłę nie złożę






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1