Poetry

Miladora


older other poems newer

6 october 2012

krakowski gniotek z łokciami w tle – czyli przewodnik po mieście

na włóczęgę po Krakowie
mnie zebrało
no bo jak
wspomnieniami napchać głowę
nie szybując niczym ptak
nad Plantami i nad Wisłą
więc wylazłem
ładny dzień
w rezultacie na to wyszło
że ktoś z miejsca
walnął mnie
 
          chór śpiewa:
 
          jak miło jest
          w krakowski ruch
          zagłębić się
          i dostać w brzuch
 
wlokę tyłek przez ulice
tłum przewala się
i gna
a po bokach kamienice
no i ciągle ktoś mnie pcha
szturcha spycha wbija w ściany
ja się kręcę 
niczym bąk
marząc tylko by – o rany
uciec jak najdalej
stąd
 
          chór śpiewa:
 
          na miły bóg
          to zwykły dzień
          więc znoś gdy znów
          ktoś walnie cię
 
idę dalej – w stronę zamku
wawelskiego
jasna rzecz
by odpocząć u krużganków
w cieniu kolumn a tu pech
znów do biegu tłum się zrywa
na nic opór
niesie mnie
w smoczą jamę ale – wiwat
choć pomięty
widzę cień
 
          chór śpiewa:
 
          normalka to
          że cierpisz trud
          więc przyjmij los
          i zamknij dziób
 
potem dalej na Kazimierz
wiodą nogi
no i tłum
nawet szybko z prądem płynę
myśląc – nieźle – a tu bum
znów pod żebrem czuję łokieć
w kostkę też mnie
kopnął ktoś
więc już tylko boga proszę
daj mi przeżyć
bo mam dość
 
          chór śpiewa:
 
          wrzuć wreszcie luz
          to zwykła rzecz
          że będąc tu
          dostajesz w łeb

 
 
 
 
Oczywiście z dedykacją i buziakiem dla smoka Bazyliszka. :)))






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1