3 june 2011
frywolki
scherzoso
prowokuję byś wziął mnie w ramiona
po czym zwinnie się z objęć wymykam
uchylając natychmiast pod ręką
lecz ty lubisz gdy tak rozfiglona
z tyłu nagle zakradam się z cicha
kusząc wdziękiem skrywanym sukienką
chcesz przeczekać bym w końcu zwabiona
czarem pieszczot znów dała się schwytać
pozwalając na harce zbyt prędko
ale nie wiesz że patrzę i widzę
że mnie bawi jak z każdym porywem
coraz bardziej rozkwita ci męskość
piccante
spuszczam oczy gdy zerkasz za dekolt
i udaję że nic się nie dzieje
twarz odwracam i kryję wśród włosów
a ty pieścisz mnie wzroku podnietą
sięgasz ręką wciąż niżej i śmielej
zamykając wprost drogę odwrotu
już sznurówkę rozluźniasz gorsetu
pod dotykiem mi pierś różowieje
już znalazłeś znalazłeś już sposób
i wyjmując jak owoc z łupiny
sztywnych zasad rozrywasz fiszbiny
bym zaznała Amora znów grotu
frivola
na pośladku już czuję twe palce
gdy na przemian mnie głaszczesz i szczypiesz
zbliżasz usta ja oczy zamykam
potem zsuwasz dłoń niżej ku halce
by buszować wśród pian frywolitek
skraju uda nieznacznie dotykasz
i wędrując wciąż wyżej na krańce
dajesz nurka jak wąż pod spódnicę
a mnie serce zaczyna wprost fikać
coraz śmielej dochodzisz do miejsca
coraz mocniej domagasz się wejścia
wreszcie czuję jak ciało przenikasz