Diary

Blackchange


older other diaries from newer

21 september 2015

21 september 2015, monday ( 4. )

Wieczorny bełkot.

"Chwilami bardzo ciężko jest pozbierać myśli i ułożyć w jakąś sensowną całość. Jednak przychodzi ta chwila, kiedy już wiesz jak uporządkować owy bałagan. Jeśli robisz to bez zastanowienia - to chyba znaczy, że wiesz, czego chcesz. Jeśli znów zaczynasz - nabierasz wątpliwości, może to nie do końca czas na składanie odłamków w całość. Jak jest ze mną?  Myślałam, że jestem gotowa, ale najwyraźniej to jeszcze nie pora. Chciałam z całych sił odnaleźć na nowo "siebie", zacząć robić to, co kocham, to, czego mi od dawna brakowało. Niestety moja "silna wola" jest zbyt "słaba", nie podołałam zadaniu, które sama sobie narzuciłam. Chciałam bardzo prostych "rzeczy". Osiągnąć jakieś minimum wyznaczonych sobie celów, mieć kogoś, na kogo można będzie liczyć, kogoś, kto będzie mnie wspierał i podawał rękę, jak będę upadać. Kilka "mini" drogowskazów i udało się, ale za każdym razem - tylko kilka procent z całości. Nie jestem z siebie zadowolona. Wydawało mi się za każdym razem, że po części ktoś jest ze mnie dumny, do tego stopnia, że miałam pozytywne nastawienie do każdego z założonych działań. Ale kiedy wszystko przeanalizowałam, zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę "każdy" ma to gdzieś, ludzie tylko potrafią wyśmiać i sprawić, że upadniesz. Nie można się tak "poddawać”, „dawać", jak kol wiek. Ale natura ludzka jest taka, jaka jest, ani idealna, ani doskonała, ani taka żadna, nijaka. Więc co dalej? Chciałabym móc rzucić wszystko, postąpić najbardziej spontanicznie jak to tylko możliwe - ale czuje blokadę, nie potrafię rzucić wszystkiego, wszystkich i postawić tylko na siebie. Oszukiwałam się, że jestem egoistką, bezuczuciową "zołzą", ale to sprawiło tylko, że ludzie zamiast widzieć we mnie minusy, zobaczyli zbyt wiele plusów. Jestem za słaba, żeby dosłownie "kopnąć w dupe" problemy innych i zająć się swoim życiem. Wydawało mi się, że to, że komuś pomagam i wspieram, to coś dobrego. Ale chwila, dosłownie kilka chwil, i okazuje się - że nie masz nikogo. Przyjaciele, osoby, które potrafią wykpić najbardziej. Bolało mnie to nie jednokrotnie, przestałam się tym przejmować, ale są chwile, że nie potrafię tego zostawić. Najtrudniejsze dla mnie było zawsze zostawianie czegoś i kogoś za sobą, stawianie na nowe życie, nowe ścieżki. Wewnętrznie wiem, że nie zamknęłam wielu rozdziałów, ale jak znaleźć motywacje? Szukam, wiele miesięcy, tygodni, dni i godzin, szukam i nadal nic. Kilka sukcesów mnie nie satysfakcjonuje. Nie satysfakcjonuje samej siebie. Ale wiem, jest to moje życie, moje wybory, nikt niczego za mnie nie zrobi. Doskonale o tym wiem. Więc jak wyprzeć "NIE" z umysłu i zastąpić je "TAK", optymistycznym trzyliterowym wyrazem? Niby takie proste, ale cholernie trudne. Szczególnie, jeśli człowieku, pogubisz się, cholernie w siebie zwątpisz - żeby nastawić się pozytywnie - do tego trzeba skutecznej regeneracji. Najchętniej samej sobie "uderzyłabym" w "łeb", ale z doświadczenia wiem, że mało to pomaga. W takim razie załogo, realizujmy cele, spełniajmy marzenia, róbmy swoje, a w chwilach zwątpienia - miejmy gdzieś "negatywne sugestie", nawet wbrew sobie "wpierajmy pozytywny uśmiech", by budować lepsze drogi swego życia. Bo, po co ci łata na łacie?"






Report this item

 


Terms of use | Privacy policy

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1